A tak! Bo po kosmicznie długiej przerwie nakanapie, wróciłam i widzę, że Literatura na świecie, która jest bezwzględnie najdłużej wydawanym czasopismem w PL... jest wciąż w ... no dobra, jakby granat wybuchł :) Co lepsze, na innych portalach, tak samo. Czasem lepiej, czasem gorzej, ale też granat i to bez zawleczki.
Być może nikt dziś nie czyta archiwalnych numerów LnŚ, albo ci, co czytają, idą po prostu do biblioteki. Bo wiedzą czego szukają. Zanim pomyślałam, że poprawa czasopisma z czasów "przed-moim-urodzeniem" jest bez sensu... to zaczęłam poprawiać. Przerwa (wymuszona niejako) mi się bardzo przydała, bo wymyślilam jak to ogarnąć.
No i jak już zaczęłam.. to okazało się, że mnóstwo autorów, niegdyś popularnych, dziś zapomnianych, nie ma swojego opisu. A w LnŚ sobie ładnie istnieli. Ja się nie dziwię, bo wpisując w Google nazwisko XY, które (z LnŚ wynika ze to poeta, pisarz, krytyk, cokolwiek, wydany nie pozniej niż w latach 70-tych) wyskakuje jako dzisiejszy sportowiec, albo dzisiejszy pisarz - młodszy ode mnie, czyli NIE TEN :P
I już nie chodzi o to, ze poprawiam LnŚ :) bo jak wyżej - sądzę, że poprawa LnŚ mijałaby się z celem, gdyby chodziło tylko o najdłużej wydawane czasopismo... Ale ilu ja się naznajdywałam autorów!!! Dziwnych, z systemu słusznie minionego, ale i takich, którzy dziś zapomniani, niegdyś byli perłą w koronie. Przykład? A proszę bardzo: Klemens Junosza (formalnie Szaniawski)
Widzicie jego książki? Wydawca opublikował niektóre pod jego nazwiskiem (a nie nazwiskiem używanym w publikacjach, kiedy jeszcze żył. Słyszeliście ni? bo ja nie. Tak wiem - wielki etnograf i log... wykształcona ponoć. I tak - NIE SŁYSZAŁAM O NIM.
Dowiedziałam się o jego istnieniu dopiero przy poprawianiu czasopisma sprzed 50 lat...
Co z tego wynika?
Ze kocham bycie bibliotekarzem nakanapie! I już :)