Avatar @ziellona

Ziellona & Wonder

@ziellona
Bibliotekarz
63 obserwujących. 71 obserwowanych.
Kanapowicz od 4 lat. Ostatnio tutaj 14 dni temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
63 obserwujących.
71 obserwowanych.
Kanapowicz od 4 lat. Ostatnio tutaj 14 dni temu.
sobota, 6 stycznia 2024

Jezdęm Recenzętem...

I otóż właśnie...

Nie  mam pojęcia (nie pamiętam po prostu, starość nie radość...) jakie bogi książkowe zawiodły mnie na kanapę. Ale zawiodły.

Było to zapewne jakieś 4-5 lat temu. Wsiąkłam, bo 

1) w starociach (starszych książkach, takich, (i ja to mówię???) 20 letnich był straszliwy bałagan, a ja nie mogłam, jako zwykły czytelnik, tego poprawiać.

Ileż można męczyć admina? W końcu admin się "wkurzył" i rzekł "Ej, a Ty byś nie chciała mieć trochę większych uprawnień? - no i się stało. Stałam się bibliotekarzem, maniacko poprawiającym książki.  

 

Co ciekawe - nie potrzebuję kanapy do wiedzy, jakie książki mam. Bo wiem to doskonale.

Wiem, która jest gdzie (w sensie w której biblioteczce fizycznej), lub (w przypadku beletrystyki - ewentualnie w czytniku. Ale ja jestem jednak starsze pokolenie, preferujące papier. 

Nie wiem, ile ich mam, ale na oko licząc...3x po 800. Trochę dużo...

 

W czasach, kiedy miałam ich mniej (bo w te straszne ilości wliczają się też książki dostane w tzw. spadku (Po koleżance, ulubionej germanistce, przyjaciółce...), czyli jakiś tysiąc... mogłam z  czystym sumieniem powiedzieć, że wszystkie przeczytałam (z mniejszą lub większą uwagą, ale wszystkie). Dziś rzecz jasna, tak nie jest. Co z tego, że umiem niemiecki czy angielski - czytanie w oryginale (w niektórych momentach nawet gotykiem...) jest... trudne?

Semantyczne niedociągnięcie :)

 

Mam też kilka swoich w... greckim. Nowogreckim. Zakupione jako "pamiątka z Aten" czy też innego miasta.

Magnesiki są fajne, ale jeżeli magnes w centrum turystycznym kosztuje więcej niż książka, to moja dusza centusia ma jasny wybór. I otóż takie książki, nieprzeczytane - zaskoczenie?? :) - też mam.

Zazwyczaj są to harlequiny i romanse, bo jak poskładam już te greckie literki do kupy, to fajnie by było, gdyby konstrukcja zdania i treść nie zdemolowały mojego mózgu.

Do tej pory (a książki w nowogreckim zakupiłam dwa lata temu) doszłam do.... drugiego akapitu pierwszej strony, najpodlejszego Harlequina :) 

Więc tego no... 

Tym samym chciałam powiedzieć, że wbrew sobie, nie wszystkie książki, które posiadam, mam przeczytane. Aczkolwiek "z moich" porażającą większość.

 

I na te ilości dołożyłam sobie bycie Recenzentem.

Nie pamiętam dokładnie, jak to było, ale wrażenie moje mówi mi, że...

1) pisałam opinie, bo uważałam, że recenzja powinna być dla osób, które nie wiedzą, czego się po książce spodziewać. I powinna być merytoryczna i pozbawiona emocji

2) opinie pisałam długie, bo krótko nie umiem :)

3) Kanapa wyewoluowała -  pojawili się nowi kanapowicze, nowe opinie i recenzje - w efekcie napisałam kilka dłuższych opinii jako recenzję (starałam się bez ochów, achów).

 

Teraz piszę recenzje właściwie tylko jeśli:

1. moja opinia jest konkretna i długa, a książka nie ma żadnej recenzji, a i z opiniami krucho (tak było z Izą Michalewicz i jej kronikami kryminalnymi (świetny reportaż, tak nawiasem mówiąc). Opinię przemianowałam na recenzję po bodaj 2 lub nawet 3 latach, kiedy nadal pod tą publikacją nie widniała żadna recenzja.

2. Lub jest z Klubu Recenzenta, do którego trafiłam nie pamiętam jak. Prawdopodobnie jakaś książka w Klubie zalegała, nikt jej nie chciał wziąć, było nas na kanapie za mało... i zostałam o to, może nie poproszona, ale zasugerowano mi, ze może bym się wzięła za te recenzje.

 

Ta wersja z punktu 2 jest prawdopodobna, acz niepewna, bo pamięć mi szwankuje, a rzetelnym i prawdziwym recenzentem nigdy się nie czułam.

Pomimo humanistycznego wykształcenia w życiu swoim nie współpracowałam z żadnym wydawnictwem, innym portalem książkowym, biblioteką, ani niczym takim. 

Czytam bo lubię - i ten post miał być o moich książkach z klubu - ale jak zwykle... 

przegadałam sprawę.

 

Będzie w części drugiej.

Bo pierwsza już przekracza magiczną ilosć znaków :P

 

 

× 20
Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · 4 miesiące temu
Ja tutaj trafiłam około 3 lat temu, namówiła mnie @Renax, która wcześniej przeszła z LC. Podobnie zostałam Bibliotekarzem. Moją też wiekową bibliotekę przenosiłam ręcznie i ciągle napotykałam problemy, które zgłaszałam Adminowi i inny Bibliotekarzom. Tak więc pewnego dnia zwiększyli mi uprawnienia ze stwierdzeniem : "poprawiaj sobie sama". Jak przenosiłam swoje pierwsze opinie z LC to sama byłam zdziwiona, że raczej to nie był język polski. Ja jestem matematykiem i cały ogólniak wojowałam z moją polonistką, która twierdziła, że maturę zobaczę przez dziurkę od klucza, a matematyka to nie wszystko. Spróbowałam pisać recenzje i tak już zostało. Oprócz tego czytam często książki, które nie mają nawet napisanych opinii. Ma też dużą bibliotekę wypełnioną głównie starociami, które staram się przeczytać i pozbywać. Staram się zmniejszyć moją bibliotekę, ale kocham kupować książki. Czytam od dziecka, bo to najlepszy sposób spędzania czasu, a po za tym jestem ciekawska i lubię poznawać nowe rzeczy. Dzięki serwisowi odkryłam dużo ciekawych pisarzy.
× 6
@ziellona
@ziellona · 4 miesiące temu
o widzisz! to - naciągnięcie semantyczne :) - mamy podobnie :) ja co prawda, dodam 2 do dwóch, ale na tym się moje umiejętności matematyczne kończą. I nie tyle wojowałam z polonistką, tylko nabawiłam się poważnego załamania nerwowego, przez nią. Bo doskonale "rypała" wszystkie moje prace. Nie wychodziłam poza trójczynę, (miernych nie było wtedy). Z powołania i po trosze wykształcenia - jestem czymś na kształt biologa. Z zawodu? nie wiem. Eklektyzm zupełny. Ale to pomińmy...
Kontynuując temat polonistki - na szczęscie była "moją" tylko przez dwa lata, ale wystarczyło... A potem pojawił się profesor Wilk. Tuż po studiach. Coś nam kazał napisać. Napisałam - zgodnie z wytycznymi poprzedniej polonistki. A ON powiedział "Pani Katarzyno (ja lat 16 mialam wtedy:P) to nie jest Pani". Oburzyłam się - jak to?? moje! męczyłam się jak potępieniec.... A on - tu w tym tekście w ogóle Pani nie widać. Proszę to napisać po swojemu.
Napisałam po swojemu. I dostałam Merytoryczną krytykę - tu wodolejstwo (zostało mi, jak widać", brak zrodeł, brak odniesień do literatury.... ale ogólnine dużo lepiej.
Był naszym polonistą przez dwa lata - nie dość, ze dzięki niemu zdałam maturę (bo nie wiem, czy przy tamtej bym w ogóle została dopuszczona, czy wcześniej skoczyłabym z okna), dzięki profesorowi (to nie tytuł naukowy) odważyłam się napisać kilka artykułów krajoznawczych do Poznaj Swój Kraj. I w ogóle dzięki Niemu, piszę cokolwiek. Nawet jeśli są to blogi i opinie :)
Jak to jednak przypadek rządzi naszym życiem...
× 6
@ziellona
@ziellona · 4 miesiące temu
ale jest jedna róznica :) - ja nie kupuję nowych książek. Praktycznie w ogole (szczególnie nowych, chyba ze tematyczne). Za to - jestem maniaczką bibliotek i antykwariatów. W księgarni bywam jednej, ale raczej żeby się ponapawać. Ale moja siostra kupuje - co oznacza prezenty pod siostrę :) - tym sposobem dostałam
Londyn. Biografia - Ackroyda
Wisła - Biografia rzeki
Natomiast wszelkie "szybkie" - kryminaly, romanse, obyczaje - to tylko z bibliotek.
No chyba ze są tak przerażająco stare jak np Andric i jego Omar-Pasza (z tego co kojarze, bo mam na wsi) to wydany przed moim urodzeniem. A kupiłam tylko dlatego, że nie ma go w żadnej dostepnej bibliotece. Za to czytelni nie znoszę. Aż dziw, że przy tej niechęci ukończyłam studia humanistyczne :P
× 5
@jatymyoni
@jatymyoni · 4 miesiące temu
Ja miałam ocenę pozytywną z języka polskiego tylko na koniec roku. Jestem i byłam dysortografikiem, ale wtedy według nauczycieli to było po prostu lenistwo. Mnie się udało, gdyż wtedy można było od razu poprawić dwóję z pisemnej matury na ustnym i tak zrobiłam.
Ja też głównie korzystam z biblioteki. Kupuję, gdy sprawdzę, że danej książki nie ma w mojej bibliotece. Nie kupuję nowości, czekam na przeceny lub pojawienie się książki w taniej księgarni. Romansów i obyczajówek nie czytam, a kryminały wyłącznie z biblioteki. Natomiast kupuję popularnonaukowe i fantastykę, której w bibliotece nie ma. Kupuję też książki w mojej bibliotece po złotówce, czytam i odnoszę na to samo miejsce. Staroci mam pełne półki w domu.
× 3
@Renax
@Renax · 4 miesiące temu
@Almosa tez wciągnęłam tu na ten portal.
Czy to jakiś łańcuszek?
× 6
@ziellona
@ziellona · 4 miesiące temu
Fantastyczny łańcuszek - dodam :)
× 4
@Renax
@Renax · 4 miesiące temu
A jakie są pytania?
@ziellona
@ziellona · 4 miesiące temu
pytań nie ma :) (ale i tak... - cholernie mi się ten łańcuszek wciągania na kanapę podoba. Wybitnie. I łańcuszkowo i osobowo i bibliofilsko :)
× 1
@ISIA
@ISIA · około 2 miesiące temu
Ja sobie z wycieczki do winnicy w Galilei przywiozłam książkę kucharską po hebrajsku.
Z hebrajskiego rozpoznaję pojedyncze literki... ;)
Ale obrazki ma ładne :)
× 1
@ziellona
@ziellona · około 2 miesiące temu
i to jest clou pamiatek z... Ty masz ksiażkę kucharską po hebrajsku, a ja folder z Lesvos. I te historie profesora :) ale to insza inszość.
× 1
@ISIA
@ISIA · około 2 miesiące temu
Dokładnie :) ważne że przywołują wspomnienia :)

Fenomenu magnesików zaś nie rozumiem zupełnie... chociaż na prośbę rodziny i znajomych czasem jakieś przywożę im w prezencie, ale nadal nie ogarniam tej potrzeby ;)

Archiwum