Avatar @MichalL

@MichalL

Bibliotekarz
56 obserwujących. 47 obserwowanych.
Kanapowicz od 4 lat. Ostatnio tutaj 1 dzień temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
56 obserwujących.
47 obserwowanych.
Kanapowicz od 4 lat. Ostatnio tutaj 1 dzień temu.
niedziela, 14 listopada 2021

Muzyczne szwendanie – cz.18

Dobry wieczór, dzień dobry ;)

Ten tydzień, choć jeszcze się nie skończył, podrzucił mi już parę niespodzianek. Miałem mieć sześciodniowy tydzień pracy, a w międzyczasie okazało się, że czwartek wolny i sobota również. Cóż, tyle dobrego, że w tę stronę, a nie odwrotnie bo mogłoby być smutno. Z drugiej strony nastawiłem się już, pogodziłem z losem i myślą długiego tygodnia, a tu dupa… Znowu musiałem poukładać sobie wszystko na nowo…

Dzisiaj… hmmmm, zacznijmy tak, zaraz wyjaśnię co mi wpadło do głowy…

 

AC/DC

Tak, to zespół AC/DC i pierwszy wokalista Dave Evans. Nie zagościł długo w zespole i nie uczestniczył przy studyjnych nagraniach pierwszych płyt. Dość szybko jego miejsce zajął Bon Scott i dopiero wówczas ruszyła maszyna. To był początek AC/DC więc zmiana frontmana nie wpłynęła na ogólny wizerunek zespołu. Tu było prosto, zespół nie miał oficjalnej płyty, historii. Wiele jest jednak przypadków w historii metalu kiedy legendarna grupa zmienia tzw. „pierwsze skrzypce”. Pomijam tu presję jaka może wpływać na przejmującym stanowisko, ale warto zauważyć, że zawsze się to odbija na fanach. Czym starszy zespół, tym trudniej zdzierżyć płyty z tym nowym. Zdarzają się sytuacje kiedy następca przebija zstępującego z „tronu”, jednak to wyjątkowe przypadki.

Wyobraźcie sobie teraz zespół Hey, gdzie nie będzie Nosowskiej. Albo IRA bez Gadowskiego. Nie mówię tu o muzycznej ewolucji tych zespołów, ale właśnie o zamianie tych artystów… Muzyka przecież zostanie taka sama. Zmieni się tylko postać przy mikrofonie. Tylko, albo aż.

Wracając do AC/DC, przed Państwem Bon Scott…

I to jest właśnie ten koleś, który jako pierwszy zaśpiewał ten nieśmiertelny numer. Potem, zdarzyła się tragedia, skomentowana przez wielu światowych muzyków w książce „Głośno jak diabli” Jona Wiederhorna. Świat muzyczny również nienawidzi pustki, więc i to miejsce musiało zostać zapełnione. I właśnie w tym momencie nastąpił czas Briana Johnsona, który wraz z płytą „Back in Black” rozpoczął nowy etap zespołu. Uwielbiam tego gościa.

albo ten, o którym zawsze opowiadał mi Tata. Lubiłem Jego opowieści o pierwszych gramofonach, pocztówkowych płytach, szerokich spodniach zamiatających nogawkami pół chodnika i długich włosach. I zawsze w tych opowieściach pojawiał się jeden numer (tak też z Brianem Johnsonem) jaki puszczali z kumplem jeżdżąc po dzielni autem. Minimalne tempo jazdy, opuszczone szyby i muzyka na cały regulator ;)

Ale i te wyśmienite czasy dobiegły końca wraz z lekarską diagnozą. Johnson musiał zejść ze sceny bo tracił słuch. Odszedł na długi czas więc zespół szukał następcy, co wg mnie było niemożliwe do osiągnięcia. Znaleźli. Zagrali kilka koncertów… Swoją drogą wietrzyłem spisek, że przecież to nie może być prawda, żeby Johnson odszedł na zawsze. Że to może taki zabieg marketingowy, dodanie pikanterii, dramaturgii. Nie wrócił, media zapomniały skupiając się na nowym zestawie, który nie przemawiał do mnie w żaden sposób. Nie w tym połączeniu.

Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Oczywiście szanuję Guns N Roses, ale niestety. Nigdy nie przyjmę Axla jako wokalistę AC/DC. I na moje szczęście ta podróż szybko minęła, bo Johnson wrócił do gry. Nie wnikam co mu zrobili ze słuchem, może tak jak zakładałem, było to marketingowe przetasowanie, znowu wzrosną notowania, może jakaś wielka trasa koncertowa, kupa szmalu. Na mojej osobie nie trzeba robić takich eksperymentów, jestem konserwą, zostaję zwykle do końca.

W 2020 Panowie z AC/DC nagrali nową płytę, ledwie liznąłem, wokal się zgadza więc jestem spokojny. Na wnikliwą analizę przyjdzie czas. W każdym razie cieszę się, że odpowiedni głos znalazł się na swoim miejscu.

Takich przypadków kluczowych zmian można zaobserwować o wiele więcej jedziemy dalej…

 

BLACK SABBATH

Osbourne’a raczej wszyscy znają, bo i ten Pan również miewał swoje wzloty i upadki włączając w to wykluczenie z zespołu Black Sabbath. Jego miejsce zajmowali różni muzycy, dzisiaj mniej lub bardziej znani. Poniżej podrzucę przykłady wokalistów, którzy faktycznie uczestniczyli w studyjnych nagraniach płyt jako Black Sabbath.

DIO

Ian Gillan (Deep Purple)

Tony Martin

i choć w tym przypadku również nastąpił wielki powrót Osbourne’a, to w 2017 roku, zespół oficjalnie zakończył swoją działalność.

 

ACCEPT

To teraz kolejny zespół i pierwszy wokalista – Udo Dirkschneider to niski, brzydki Pan o specyficznym głosie.

i tu przyszedł czas na zmiany, Udo założył swój zespół o skomplikowanej nazwie U.D.O i podczas koncertów można usłyszeć znane numery z repertuaru Accept (to chyba tak jakby coverować samego siebie?). Ale zauważyłem, że faktycznie. Każdy wokalista jakiego znam, a nieeee jednak nie. Chciałem napisać, że każdy wokalista, który odszedł z macierzystego zespołu i założył swój solowy projekt dorzuca do swojej set listy numery z tego poprzedniego. Tak robił Ozzy Osbourne, Udo, ale nie jest to regułą, więc wycofuję się ze słowa „każdy”. Nie przedłużając wracamy do Accept i nowego wokalisty. Troszkę zmanipuluję odbiór, podrzucę ten sam numer, jego najlepszą i najbogatszą dźwiękowo wersję. Dla wielu fanów to Udo jest najlepszym wokalistą jeśli chodzi o Accept, dla mnie? Nie odczułem drastycznej różnicy, ale przyznaję, że Udo jest bardziej specyficzny. Ok, przed Państwem Mark Tornillo.

 

JUDAS PRIEST

Kawał historii. Rob Halford to również ikona, a dodam, że Judasi mają grać w Gdańsku w 2022 więc bliżej nie będę miał nigdy. To mój jedyny moment, bo to wiekowi muzycy i drugi raz taka okazja może się już nie zdarzyć.

Po płycie „Painkiller” Halford pożegnał się z Judasami, założył zespół, a raczej trzy solowe projekty, a jego miejsce na dwa kolejne wydania Judasów zajął Tim „Ripper” Owens.

 

Szokująca zmiana i jak dla mnie przepaść. Na szczęście ten etap skończył się dla wszystkich pozytywnie. Halford wrócił do Judas Priest i po tej przerwie stworzyli meeeega album „Angel of Retribution”. Powinienem zrobić takie „muzyczne” z płytami które są doskonałe w całości. To byłby ciekawy temat. Ale wracając. Podrzucę jeszcze numer Judasów z ostatniej płyty, który potwierdza, że mimo znaczącego wieku, dziadki dają radę ;)

doskonałe!!!

 

IRON MAIDEN

Pierwszym wokalistą Ironów był Paul Di’Anno.

Po dwóch pierwszych płytach jakie nagrał z zespołem, musiał jednak ustąpić miejsca bardzo pewnemu sobie i wyjątkowemu wokaliście, który przychodząc na koncerty Ironów wiedział, że jeśli uda mu się wbić na przesłuchanie, to zajmie upragnione miejsce. I tak też się stało, Iron Maiden nagrali swoją trzecią płytę  „The Number of the Beast”, a na czele stanął Bruce Dickinson.

Tak się teraz zastanawiam, bo historia Ironów jest bardzo podobna do Judasów. Kiedyś to nawet Iron Maiden supportował występ Judas Priest. Swoją drogą mogliby powtórzyć taki koncert. To byłoby wydarzenie na miarę wszechczasów. Halford odszedł po jednym z lepszych płyt w historii zespołu i powrócił z jeszcze lepszym. Podobnie było w przypadku Dickinsona. Odszedł po płycie „Fear of the Dark” i tym samym zapraszam na tytułowy numer (ostatni numer na płycie).

I poszedł sobie, stworzył swój solowy projekt i nagrał sześć bardzo dobrych albumów. W międzyczasie Ironi nagrali dwa z nowym wokalistą, a tym szczęściarzem był Blaze Bayley.

I nastąpił zwrot, po ośmiu latach Dickinson wrócił za stery z niesamowitym albumem. I skoro przed odejściem puszczałem ostatni z płyty, tym razem podrzucę pierwszy.

I grają dalej niedawno wyszedł najnowszy album, byłem dwa razy na ich koncercie. Na kolejny zabiorę Żonę, już obiecałem i dotrzymam słowa.

Jak pokazuje historia, zmiany wokalistów to zawsze wielkie wydarzenie, zarówno dla zespołu jak i fanów. To taki moment zmian, czasem świeżego oddechu, nowej energii. Czasem to wynik tragedii jak na przykład śmierć Bona Scotta (AC/DC). Mam dla Was jeszcze jeden przykład. Pewnie już wyczuwacie do czego zmierzam. Dzisiaj jest obszernie, ale lećmy dalej.

 

QUEEN

Tego Pana nie trzeba przedstawiać… specjalna wersja numeru, który w takiej formie mógłby pozostać do końca. Konkretne tempo i energia. Szkoda, że z biegiem lat zwolnili. Z drugiej strony, może w takiej wersji nie osiągnąłby sukcesu.

Dalsza historia jest zapewne wszystkim znana. Zespół, a raczej już tylko sekcja nie zawiesili działalności, przynajmniej tej koncertowej, bo po śmierci Freddiego Mercury'ego nie powstała żadna, studyjna płyta. Niemniej jednak koncerty nadal trwały, a wraz z nimi nowe twarze.

Paul Rodgers

a obecnie Adam Lambert

No cóż, nie przemawiają do mnie te wersje. Poza muzyką, nic mi się nie lepi.

To jeszcze wcisnę coś rock’n’rollowego.

 

CHROME DIVISION

Zespół który połączył kilku różnych muzyków w eksperymentalnym projekcie. Rock’n’roll był wówczas jedynym wyznacznikiem i pierwszy wokalista, który uczestniczył w tworzeniu dwóch pierwszych płytach formacji – Eddie Guz.

Nie wiem dlaczego tak jest, że jak coś dobrze żre to i tak musi się coś spartolić. Tak, wiem była taka jedna zasada, często powtarzana w jednostkach specjalnych. O, mam. Prawa Murphy’ego i jedno, które głosi, że jeśli coś może pójść źle, to pójdzie źle. I tak niestety było w tym przypadku. Nie znam historii, ale wynikiem zamian na czele Chrome Division stanął Pål Mathiesen vel Shady Blue.

Ostatnio jeżdżąc do pracy zarzuciłem sobie te ostatnie płyty i powoli je przyswajam. Momentami nawet mi się podobają. Tak, mówię tu o aranżacjach numerów, bo wokal? Nie czuję większej zmiany.

Dobra, bo „muzyczne” osiągnęło dzisiaj chyba rekordowy rozmiar. Ostatni zespół w tym odcinku. Nasz, byłem również na ich koncercie jednak dopiero za czasów nowego wokalisty.

 

TURBO

To klasa sama w sobie – Grzegorz Kupczyk, swoją drogą, z wyglądu przypomina mi trochę Erica Adamsa z Manowar hehehe. To chyba komplement. Lecimy.

i Jego następca – Tomasz Struszczyk.

 

Jak widać na załączonych obrazkach, zmiany wokalistów niosą ze sobą spore konsekwencje. Przede wszystkim zmienia się wizerunek zespołu, pierwsza linia łącząca go z publicznością. W studiu można to pominąć, bo fan przecież dostaje gotowy produkt w postaci nowej płyty i nic nie widzi. Jeśli chodzi o koncerty, to już grubsza sprawa. W przypadku długodystansowych zespołów to mega zadanie, poziom który trzeba co najmniej utrzymać. Tyle, że nikt z nas, widzów nie jest głuchy. Słuchając kilka lat, kilkanaście czy nawet dłużej danego zespołu szybko zweryfikujemy następujące zmiany i być może pierwsze nowe dźwięki staną się tymi ostatnimi.

Ostatni zespół. Poza planem.

 

MOTORHEAD

Ian „Lemmy” Kilmister to legenda. Urodził się w wigilię 1945, a zmarł  28 grudnia 2015. Cztery dni zabrakły do doskonałości, ale z drugiej strony wyhamować takie życie to i tak niezły poślizg. Lemmy był od początku, nie miał skoków w bok, poza licznymi gościnnymi występami. Mój ulubiony numer.

W 2015 roku Lemmy zawinął się z tego świata, a wraz z nim zespół, który ogłosił koniec działalności. Nie sądzę aby ktoś mógłby ośmielić się by rozważać swoją kandydaturę na Jego miejsce. To trochę jak z coverowaniem niektórych numerów. Po prostu się ich nie rusza i tyle. To święta, a zarazem niepisana zasada w kręgu gitarzystów. Nie graj czegoś, co możesz tylko zepsuć. Pewnych rejonów się nie dotyka, a przynajmniej publicznie.

Dotrwaliśmy do końca, dziękuję wszystkim, którzy dzielnie wytrwali w tej podróży. Muszę się położyć.

Miło mi było gościć,

Pozdrawiam - Michał

#muzyka#metal#Ironmaiden#JudasPriest#BlachSabbath#ACDC
× 8
Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 2 lata temu
AC/DC z pierwszym wokalista Dave Evans było po prostu mdłe, dopiero później nabrało wyrazu. "wraz z lekarską diagnozą. Johnson musiał zejść ze sceny bo tracił słuch." -ja nie wietrzyłabym spisku, ale postęp medycyny. Dzisiaj dzięki indywidualnym implantom słuchu wielu muzyków mogło wrócić do muzyki.
Freddiego Mercury'ego bardzo trudno zastąpić, on miał niesamowity głos i skalę. Nie zawsze lubiłam go oglądać, ale zawsze mogłam go słuchać.
Dzięki za miłe wspomnienia. "Dorosłe dzieci" to genialny utwór, świetna równowaga między muzyką i tekstem.
× 2
@wybrana84
@wybrana84 · ponad 2 lata temu
"Nauczyli nas regułek i dat..." Cudne, ale tylko w wersji oryginalnej 😉
× 2

Archiwum

© 2007 - 2024 nakanapie.pl