Avatar @MichalL

@MichalL

Bibliotekarz
64 obserwujących. 48 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około godziny temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
64 obserwujących.
48 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około godziny temu.
sobota, 17 grudnia 2022

Muzyczne szwendanie – cz. 54

(22:33)

Dobry wieczór i dzień dobry.

 

Nadszedł długo wyczekiwany przeze mnie weekend. To jest niesamowite, że przez poprzednie cztery wieczory, o tej porze już słodko spałem (od poniedziałku budzik na 04:20) a dzisiaj proszę, cudowne uzdrowienie. Baaa nawet piwko mam i jak do tej pory trzymam się wyśmienicie. Zobaczymy jak długo. Ten tydzień pod względem muzycznym przyniósł kilka niespodzianek. Pantera, Anathema, Unleashed? To dużo jak na jeden tydzień i zdecydowanie nie do ogarnięcia, ale po kolei.

 

 

Zespół Pantera ruszył w trasę. To trochę szokująca informacja, która od kilku miesięcy zatrważała wszystkich fanów zapowiedziami tego przedsięwzięcia. Bo jak? Charyzmatyczny gitarzysta został zastrzelony 18 lat temu z rąk pseudofana podczas koncertu pobocznego projektu pod szyldem Damageplan, brat – perkusista również zmarł kilka lat temu, więc kto? Kto uniesie ten ciężar?

 

Mamy ciągle nieśmiertelnego basistę i wokalistę, którzy na swój sposób ciągle są aktywni. Nie ma braci, a to jednak marka nazwiska i boskich umiejętności. Rozwiązanie może dało się przewidzieć. Metal to jedna rodzina i muzycy bardzo chętnie podchodzą do kwestii wymian.

 

 

Więc kto? Ano brakowało dwóch panów i proszę. Gitarzysta musiał być mega doskonały.

 

 

Technika, oczywiście musiała być z najwyższej półka z tych buntowników. Nie panów, liczących pod nosem takty albo prześcigający się w ilościach zagranych dźwięków na sekundę. To musiał być taki drwal wśród kołnierzyków. I stało się. Nie było innego. Dla podpowiedzi… A niech będzie na bogato… Swoją drogą numer poświęcony zabitemu gitarzyście Pantery.

 

 

i tu świetnie nawiązany teledysk

 

 

Tak, Zakk Wilde objął funkcję gitarnika i całkiem słusznie, a miejsce perkusisty zajął Charlie Benante (Antrax).

 

 

i mając w głowie taki zestaw muzyków, sprawdźmy reakcję publiczności hehe. To już czas.

 

 

Jak piszą muzyczni recenzenci tego spotkania, 15 tysięcy fanów. Niesamowite!

 

W ostatnim czasie zastanawiałem się też nad „choinkowym” prezentem. Nie znalazłem, nie mogłem się zdecydować, nic mnie nie natchnęło. Moja Żona już (oficjalnie) poddała się z elementem zaskoczenia względem mojej osoby, bo niby wszystko mam, a temat płyt to dla niej grząski temat. Ma dziewczyna traumę bo ja też nie potrafię utrzymać języka za zębami. Kupiła mi kiedyś drugą płytę Judas Priest na winylu i wręczając prezent zacytowała internetowe opinie, typu, że „najlepsza płyta”. Moja reakcja była daleko od Jej oczekiwań – Najlepsza? Dla kogo? Wówczas czar prysł i niesiemy ten ciężar od chyba dwóch lat. No nic, taki świąteczny akcent. Ogólnie, to ja w naszym domy ogarniam prezenty, a dla siebie? Kupujemy już sobie sami z przeznaczonej wcześniej na to puli. Zdarzają się oprócz tego drobne, mniej konfliktowe niespodzianki.

 

I teraz wrzucę coś co powaliło mnie na kolana. Zespół, na który poluję od czasów podstawówki, bo wtedy szukałem nazwy. Po latach trafiłem a dzisiaj niedaleko mnie leży zapakowany ciągle winyl i to w jakim wydaniu. Póki co, dla fanów Judas Priest, numer właśnie z tej płyty.

 

 

Już odliczam dni, bo w styczniu ma się pojawić wznowienie kolejnej szukanej przeze mnie płyty. Dobra, dzisiaj jeszcze tylko jeden numer z tego samego krążka.

 

 

Mega, proste, surowe, rytmiczne granie. Uwielbiam tak czasem uciec od klasycznego metalu. Zresetować się, spuścić głowie łomot i z uśmiechem wrócić na tory. W sumie, to z literaturą mam podobnie. Czasem czuję, że potrzebuję mocniejszego uderzenia i sięgam po bardziej ekstremalny horror, innym razem wystarczy jego klasyka. Odpoczywam totalnie przy literaturze faktu, aby za chwilę zatopić się w odmętach postapokaliptycznego świata. Nie ma jednak reguły, pod tym względem cieszę się, że ponad setka tytułów patrzy na mnie bo mam w czym wybierać. Dobra, bo odpłynąłem za daleko.

 

Anathema to dla mnie zespół niespodzianka. Doskonale znam jedną płytę, która w postaci winyla również zajmuje swoje wyjątkowe miejsce na mojej półce. Na studiach miałem kolegę, który żył tym zespołem. Napisałem dzisiaj do niego, żeby nie palnąć głupoty, ale jeszcze nie dostałem informacji zwrotnej. Póki co, będzie więc bez głębszego przekazu. Muzyka jest wystarczająco wymowna.

 

 

I to jest numer z pierwszego krążka, już wrzuciłem go sobie do koszyka jak dwa kolejne z początkowego okresu zespołu.

 

 

Zauważyłem, że istnieją płyty, które nie rozbijają harmonii przypadkowego słuchacza. Czasem włączę jakąś rzeźnię, która leci w tle i faktycznie czuć, że atmosfera w domu robi się bardziej gęsta. Domownicy robią się bardziej nerwowi, wrażliwi na niejasno sformułowane zapytania, a katastrofa wisi w powietrzu. Ale nie tutaj. Dzisiaj podczas podobnego odsłuchu wiozłem jednocześnie czteroletnią Siostrzenicę, moją Mamę czyt. Babcię względem pierwszej i jeszcze Żonę. Nikomu nie przeszkadzało, bo może miałem cicho puszczone ale nieeeee. Były komentarze, zwłaszcza tej najmłodszej z grona, więc muzyka docierała do każdego.

 

 

I to właśnie jeden z pierwszych numerów jaki pamiętam z pierwszego roku studiów. Te piski, ta lekkość dźwięków, a zaraz zmiana w ciężkie brzmienie. Doskonałe. Jak już wspomniałem jestem podczas konsultacji względem trapiącego mnie wątku z historii zespołu i czekam na odpowiedź kolegi, który mam nadzieję, uświadomi mnie w temacie. Póki co, ostatnia przesłuchana w tym tygodniu płyta.

 

 

Bardzo ciekawy zespół, wymagający skupienia i jak się pewnie okaże, chronologii.

 

I tym miłym akcentem, mogę spokojnie położyć się spać. 04:20 co prawda jeszcze daleko, ale sobota przed świętami to będzie jeden z tych trudniejszych dla mnie dni. Sprzątanie itd. Nie mamy jeszcze choinki, zwykle jadę do leśniczówki i własnoręcznie ścinam drzewko. Teraz nie przypasowało, żniwa zaczynają się od poniedziałku więc muszę ogarnąć to przed pracą. Damy radę.

 

Zapętlimy jak za kiedyś, przeniesiemy się swoją drogą znowu do lat dziewięćdziesiątych. Do czasów mojej podstawówki a z nią do kultowych dyskotek. Chwil kiedy każdy pragnął bliskości płci przeciwnej chociaż w tańcu a tzw. wolne były ustawiane i przeliczane z góry. Zaciemnione pomalowanymi kartkami okna i klasowi operatorzy, którzy wiedzieli co, gdzie i kiedy. W takich okolicznościach poprosiłem o ten numer. Oh jakże wielkie było zdziwienie tych, którzy podążyli ku swoim wybrankom i zdążyli je ukryć w swoich ramionach. Okrutne.

 

 

To tyle na dzisiaj, temat zespołu Anathema innym razem, muszę pozbierać więcej informacji. Dziękuję za dzisiejszy wieczór i… ten też pasowałby do takiego obrazu.

 

 

Dobra, już dobra, kładę się, po co te krzyki?

 

Dobranoc oraz dzień dobry w ten sobotni poranek.

(01:53)

 

Ps. Po latach zdobyłem, jeszcze dwie...

 

× 9
Komentarze
@jagodabuch
@jagodabuch · prawie 2 lata temu
Tyle wspaniałości, dziękuję
× 1
@MichalL
@MichalL · prawie 2 lata temu
Do usług ;)
× 1

Archiwum