W tym roku ( 2023) chciałbym uporządkować kanał na youtubie. Każdy film będzie się składać z:
- przypomnienia okładki książki, którą omawiam;
- cytatu z omawianej książki;
- recenzji bądz omówienia książki.
Każdy filmik powinien mieć oryginalną sygnaturkę, obrazek czy zapowiedz.
W roku 2023 mam zamiar robić unboxingi ze Szkukatera. To portal internetowy gdzie możecie znaleźć recenzje. Wystarczy napisać, dostaniecie książki na próbną recenzję, a jak spodoba się – będziecie mogli zamawiać tyle książek ile chcecie. Oczywiście książki musicie zrecenzować. Gdy już to zrobicie – zamawiacie kolejną partię lektur.
Sięgać będę po klasykę ale nie pogardzę nowościami. Jak już zauważyliście od jakiegoś czasu czytam poezję. W tym roku również zamierzam to robić.
Lecz również, czego brakowało w zeszłym roku, sięgać będę po książki z osobistej półki. Przynależność ( Szkukater czy domowa biblioteczka) będzie oznaczona odpowiednim napisem. Chciałbym przeczytać miesięcznie 5 do 7 książek, niezależnie od tego czy to proza czy to poezja.
Raz w miesiącu przeczytam Wam ( opublikuje dla Was) felieton z ramach „Mam dla Was sprawę”. Cykl, który obecnie przygotowuje nosi tytuł „Ponad 500 słów na temat czytania”. Odcinki ukażą się pod koniec każdego miesiąca.
Co jakiś czas zajrzymy do Wolnych Lektur. Opowiem Wam co nowego na tym portalu czytelniczym, co warto przeczytać.
I to już wszystko – więcej pomysłów nie znam, nie pamiętam. Jeżeli coś mi wpadnie do głowy – powiadomię odpowiednimi kanałami. Z pewnością – czytelniczymi.
I WSZYSTKO JASNE?
Książki. I wszystko jasne?
Moje życie jest nimi wypełnione, od podłogi ( dokładniej: dywanu) aż po sufit. Pozapełniały siedemnaście półek regału. Każdy dzień z pięćdziesięciu paru lat. Od rana do wieczora.
W tym momencie Czytelnik powinien się zastanowić. Czy Adam Miks kocha czytać książki, czy jest uzależniony od nich? Z pewnością od ich widoku, od ich bytności w mieszkaniu – nie ucieknę. Były, są, będą. Nawet jak nie patrzę na nie – czuję ich obecność. To tak jak z jeszcze jednym członkiem rodziny.
Taki wuj Kazimierz, na przykład, siedzi wtulony w fotel wgapiając się w telewizor. Podróżuje. Plotkuje z sąsiadem. A ciocia Józia? No, ta pani wyszywa makatki i maluje krajobrazy wodne. Kuzynka Zuzia zimą morsuje, latem zwiedza Tatry.
Na te wszystkie zajęcia ci ludzie potrzebują wolności. Przestrzeni. Czasu. Na pewien czas znikają, a to zniknięcie będzie udokumentowane fotografiami, wpisami pamiętnikarskimi czy rozmowami do rana.
Lecz gdy tych moich rodzinnych kamratów nie ma fizycznie obok mnie, wiem że są. Nic się im nie stało, nie ulegli wypadkowi samochodowemu lub zakładzie nuklearnej. Zatem siedzę spokojnie przed laptopem i czekam na sygnał od moich krewnych.
Z książkami jest podobnie. Gdy którejś nie czytam, nie zaglądam do niej – leży spokojnie na półce. Być może przez rok, dwa miesiące, pięć tygodni. Wiem przecież że jest, że odpoczywa.
Nie nudzi się jednak. Układa nowe historie z tych samych liter, które posłużyły Autorowi do stworzenia jej. Kto czytał wiele powieści, ten wie, że można czytać między wersami. Odnaleźć drugie dno, trzecią szufladę. Zależy od sposobu czytania.
Czytałem powieść Agaty Christie; oczywiście kryminał. Miejscem lektury był przedział pociągu pośpiesznego. Prawdopodobnie szybkość czytania dostosowałem do warunków jazdy, ponieważ nie pamiętałem kilku kluczowych stron dla samej opowieści. Najprawdopodobniej przekartkowałem jak najszybciej ów fragment, tak aby przeczytać słowo „KONIEC” zanim wysiądę na Dworcu Centralnym w Warszawie. Rzeczywiście tak się stało. Dokończyłem prozę Christie dwie stacje przed Warszawą. Książkę zostawiłem w przedziale, dla kogoś, kto, podobnie jak ja, lubi czytać. O lekturze oczywiście zapomniałem.
Dwa lata później, w zupełnie innej atmosferze, w innym antruażu, powróciłem do tej powieści. Miałem świadomość, że znam ją, gdzieś – kiedyś czytałem, tylko nie mogłem sobie przypomnieć kto był mordercą. Gdy dotarłem do tego momentu, kiedy prześlizgnąłem się po tekście, jak spóźniony przechodzień przemyka przez lód, aby zdążyć na ostatni autobus - nagle przypomniałem ową scenę z przedziału wagonowego. Lekkie zdenerwowanie czy zdążę skończyć czytać zanim pociąg wjedzie na Dworzec Centralny. Szybkie spojrzenia a to na zegarek, a to na zaplute, ciągle niedomknięte okno. Powierzchowne zapoznawanie się z zdaniami powieści, bez zastanowienia. Nic dziwnego że tuż po wyjściu z dworca, nie pamiętałem prawie nic z tego co przeczytałem. Nic oprócz Autora, tytułu i paru drobiazgów wyciągniętych z treści. Ale i to za mało, żeby odpowiedzieć na pytanie kto zabił.
Dopiero, powtórzę za sobą, zupełnie inna atmosfera, inny antruaż przysłużył się odpowiedniemu odczytaniu zagadki kryminalnej. Powieść w pełni zrozumiana dopiero za drugim czytaniem. Siedemnaście półek regału, od poziomu dywanu po sufit jest wypełnione takimi historiami. Niestety moją wadą, moją wadą, moją wielką wadą jest niecierpliwość. Chciałbym za szybko, zbyt mocno, wszystko naraz.
Być może dlatego regał z książkami stoi naprzeciwko łóżka. Abym wstawał i szedł spać widząc i wyczuwając obecność lektur.
ANDRZEJ JUSKOWIAK
Robert Lewandowski
szukał gola na polu karnym Meksyku
To była ciężka praca
podobna do
odnajdywania rozrzuconych złotówek
na piasku pustyni Kataru
Kapitan reprezentacji Polski
w drodze do bramki Ochoi
spotkał oazę ślady stóp ludzkich
nadinterpretację sędziowskiego gestu
oraz Beduina o typowym polskim nazwisku
Andrzej Juskowiak
„Temu piłkarzowi
nie należała się bramka”
Oto zapiski, które nigdy tak naprawdę nie powstały. Zapiski kobiety, która została uwikłana w małżeństwo ze starszym mężczyzną. Chciała odejść, tak bardzo że odeszła na zawsze. Popełniła samobójstwo.
Nie zdradzam pointy. Już pierwsze zdania opowiadania Dostojewskiego zdradzają koniec opowieści. Czasami tak jest. Autor zbyt szybko chciał wyrzucić z siebie fatalną informację. Jako wyrzut sumienia. Nie swój; męża kobiety.
ZAPISKI ŁAGODNEJ
Naprawdę jak mam na imię? Chyba już nieważne - umarłam. Trumna stoi na stole, nad ciałem mąż. Jest zdruzgotany. Popełniłam samobójstwo. Mąż krąży wokół mej trumny, jak jeszcze niedawno wokół mego życia. Zabraniał tego, upominał o coś innego. Czy miał prawo? Był lichwiarzem, a ja biedną dziewczyną wychowywaną przez ciotki. Rodzice zmarli. Tak dawno, że ich nie pamiętam. Starsze panie były comme il faut. Tak mówił mąż, ja nie jestem zbyt dobrze wykształcona. Nawet "Fausta" nie czytałam dokładnie. Tyle wiem, że cytat z dzieła Goethego jest ważny dla zrozumienia wyboru życiowego męża. „Jam jest tej siły cząstką drobną, co zawsze złego chce — i zawsze sprawia dobro"... Bardzo przewrotne słowa w ustach tego człowieka.
Gdy wypowiadał te słowa, nie był jeszcze mężem. Zanim się oświadczył, pobliski sklepikarz wysłał swaty. I dopiero wtedy gdy tamten ukląkł przede mną, ten postanowił się oświadczyć. To też przewrotność, prawda?
Mąż bardzo zmienił się po ślubie, a ja odkryłam jego tajemnice z przeszłości, gdy był jeszcze żołnierzem ... Ukrywał tajemnicę, ukrywał swoje prawdziwe oblicze ...
-------
Tu mogłyby się kończyć zapiski kobiety uwikłanej w małżeństwo z lichwiarzem, gdyby takie notatki istniały. Zapisałem je, aby inaczej podać treść utworu literackiego. Tym bardziej że opowiadanie takie ascetyczne, że aż uniwersalne. Tak jak filmy Krzysztofa Kieślowskiego z cyklu "Dekalog". "Potulna"/"Łagodna"
Dostojewski bardzo często do swoich opowieści wprowadza postać lichwiarza/lichwiarki. Niebanalną rolę paskarka odgrywa w "Zbrodni i Karze", w "Idiocie" również wspomina się w tle opowieści o tej profesji. A chyba także "Bracia Karamazow" dają wzmiankę o deufraudancie. Ale tylko - jeśli się nie mylę się - w "Łagodnej"/"Potulnej", lichwiarz jest głównym bohaterem opowieści. A także narratorem. To jest bardzo ciekawy zabieg literacki: zrobić bohaterem kogoś kto przynależy do nielubianej przez ogół warstwy społecznej. Lepiej: lichwiarstwo w "Zbrodni i karze" było wprost potępione, przecież zabite symbolicznie. A tu - w skromnym opowiadanku, ma być wywyższony do głównego bohatera? Tak, ale tylko do pewnego momentu. Pod koniec "Łagodnej"/"Potulnej" lichwiarz jest raczej antybohaterem. Alienacja, która dotyka go, wtrąca tego człowieka do ciasnego pokoju. Własne potrzeby zredukował do swoistego wymiaru wegetatywnego. Chociaż z przeszłości pozostał mu bogaty księgozbiór, często przywołuje cytaty z literatury i wspomina o obcowaniu ze sztuką (wizyty w teatrze w czasach służby w wojsku i na początku małżeństwa), to codzienność sprowadził do prymitywnego groszoróbstwa, co symbolizuje lombard. Bohater wprawdzie snuje wizje przyszłości: widzi siebie i swoją rodzinę w spokojnym i pięknym zakątku Krymu, gotowego do pomocy tamtejszej społeczności, ale są one dość niewiarygodne.W kontekście życia narratora idea pieniądza, nowożytny kult, uległ całkowitej kompromitacji. Bohaterowi pozostał tylko majątek i samotność, wcześniej utracił miłość w chwili oświadczyn i marzenia o nowym życiu. Historia wyboru życiowej partnerki dokonywanego przez narratora łagodnej/potulnej nie przypomina w żaden sposób schematów romansowych. Bohater wskazuje szczegółowo chwile, kiedy inaczej zaczął postrzegać młodą klientkę swego lombardu, wreszcie - z zimną kalkulacją - poddawać ją rozmaitym psychologicznym próbom. Jej niskie pochodzenie społeczne, tragiczna sytuacja rodzinna, życie w nędzy, a także cechy charakteru - szlachetność i łagodność, budują obraz przyszłej żony, bez szemrania mającej poddać się dominacji bohatera. Kogo więc szukał: żony czy ofiary, nad którą mógłby się emocjonalnie znęcać, w odwecie za wcześniej doznane upokorzenia? A może jedno nie wyklucza drugiego?
Dostojewski to doskonały znawca szalonych, niespełnionych, gwałtownych i pełnych sprzeczności dusz. Gdy psychologia dopiero się zaczyna, pisarz odkrywa, że człowiek może wszystko – wszystko zło. I nie daje gotowych charakterystyk swoich znękanych bohaterów. O życiu Łagodnej opowiada jej mąż, ona sama do głosu nie dochodzi, z codziennych czynności, strzępków rozmów przechowywanych przez pamięć wyłania się kobieta, którą odnajdujemy i poznajemy przez wspomnienia szorstkiego, prostolinijnego lichwiarza, który swojej żony nie znał zupełnie. O delikatnej i niezwykle kruchej kobiecie opowiada kawał chama.
A kobiet u Dostojewskiego jest bez liku. Mają dużo sił, aby poświęcić się ( Dunia siostra Raskolnikowa) albo czerpią satysfakcję z cierpienia innych ( Gruszeńka Swetlowa, znajoma Aloszy Karamazowa). A jaka była ( czy raczej - jest, bohaterowie książek żyją oczywiście) Nastazja Filipowna, bohaterka z "Idioty"? Z jednej strony potrafi być ciepła i miła z drugiej jest zdolna do każdej podłości. Potrafi też wywołać skandal. W dzień ślubu ucieka z Rogożynem, który ją morduje w nocy. Żona lichwiarza czyli tytułowa Łagodna/Potulna tak naprawdę nie jest łaskawa. Buntuje się, buntuje przeciwko małostkowym zakazom męża. Mąż miał plan na ich wspólną przyszłość, nie pytał jej o zdanie, uważał, że zna receptę na ich szczęście. Jest on osobą bardzo zadufaną w sobie, w jego mniemaniu świat się kręci wokół jego osoby i nawet teraz w obliczu tragedii nie potrafi zrozumieć swojej żony i jej tragicznego czynu. Nie rozumie, że ją zniewolił, nie rozumie, iż wychodząc za niego, niedolę u ciotek zamieniła na niedolę u niego. Żona nie potrafi się jednak przeciwstawić się, ten jej bunt jest odbijany jak piłeczka od muru. Zauważyliście? - aby scharakteryzować żonę, charakteryzuję męża. Bo to on, przez swoje zachowanie, formułuje świat żony. Ona się tylko buntuje ...
Dlaczego bohaterowie "Łagodnej"/"Potulnej" nie mają imion? Czyżby to była symbolika bohatera -everyone's? Taki bohater, co nie potrzebuje imienia, ponieważ ma tysiące imion? Sąsiad, pan listonosz, pani ze sklepu. Uniwersalność Dostojewski pokazał w treści "Łagodnej"/"Potulnej", to mógł i pozbawić imion swym bohaterów. Aby nadać szerszy wymiar opowiadaniu. Bo kto powiedział, że lichwiarstwo głównego bohatera to jedynie jego zawód? A nie możemy tego potraktować jako symbolu, jakoweś przestrogi? Jak już zauważyłem, Dostojewski bardzo często w swoich utworach umieszcza postać lichwiarza. To raczej nielubiana persona w świecie literackim. Dlaczego prawie we wszystkich utworach Dostojewskiego występuje lichwiarz? To bardzo ciekawe zagadnienie: aż tak Pisarz chciał potępić ten "zawód"? Być może miał traumatyczne przeżycie związane z osobą wykonującą ów zawód? Zaś przywołanie po wielokroć w tekście swych utworów potraktował jako zemstę? A zatem - moim zdaniem - lichwiarstwo - to jednak tylko symbol. Tacy ludzie jak mąż, mogą wykonywać zupełnie inny zawód, ale mieć mentalność paskarza.
Dawno zapomniana zdolność dostrzegania prawdy przywracają narratorowi uczucia (symboliczne opadnięcie łusek z oczu). Jednakże podjęte próby ożywienia miłości w jego małżeństwie skazane są na porażkę: nie jest łatwo odbudować zaufanie, nawet wtedy , kiedy zapomni się o doznanej krzywdzie.
Tytułowa „Łagodna” w starciu z surowością i hardością swego męża nie ma żadnych szans. Rozedrganie emocjonalne ostatnich pięciu dni jej życia przerasta siły psychiczne, niszczy nadwątlone wcześniejszą chorobą zdrowie. Jedyną ucieczką od chorej, zbyt powikłanej miłości jest samobójstwo. Co paradoksalne: dawny kat dopiero teraz potrafi należycie ocenić swe okrucieństwo i wobec samotnej przyszłości czuje się całkowicie bezbronny.
---------
Uczta czytelnicza.
Cały Dostojewski w tym krótkim opowiadaniu.
Złożoność natury ludzkiej. Prawda. Pytania. I odpowiedzi rodzące następne pytania. I koniec, który zostawia czytelnika z ogromnym materiałem do przemyśleń…
Człowiek. Codzienność. I wydarzenie, które wszystko zmienia, które stawia znak zapytania nad tym, co było i przed tym, co będzie. Sytuacja wymuszająca zatrzymanie się: potrzeba uporządkowania myśli, próby odpowiedzi, zrozumienia, wytłumaczenia przed sobą. Usprawiedliwienia. Tworzenie swojego uzasadnienia, tworzenie swojej prawdy… Fantastyczne doświadczenie ze współuczestnictwa w procesie dochodzenia bohatera do „prawdy” i przyjęcia jej na klatę.
Poza tym poczucie winy, spodziewana kara, trwałość mitów nt. innych, oczekiwania wobec małżeństwa, pojmowanie miłości, życie dla opinii, odwaga i tchórzostwo, potrzeba uznania …
W latach 1772 – 1795 dokonano trzech rozbiorów Polski. Pod koniec osiemnastego wieku z map Europy wymazano naszą ojczyznę na sto dwadzieścia trzy lata. Możemy o tym wydarzeniu, jednym z najważniejszych w dziejach Polski, przeczytać w „Historii Polski” Michała Tymowskiego, Jana Kieniewicza i Jerzego Holzera w dziesiątym rozdziale pod tytułem „Niedokończona rewolucja”.
Autorzy tej syntezy historii Polski na stronie 201 wymieniają nazwisko biskupa Ignacego Krasińskiego, najwybitniejszego poety polskiego oświecenia. Niezbyt dużo poświęcają mu miejsca. Tylko to że to największy poeta polskiego oświecenia i że pisał po polsku. Bardzo ważna sprawa – pisać po polsku w niespokojnym czasie dla Ojczyzny. Taki Jan Potocki, również człowiek oświecenia, pisał po francusku, jego dzieło życia: „Rękopis znaleziony w Sarragossie” musiał być przetłumaczony z języka Moliera na język Mickiewicza, aby dotarło do wszystkich Polaków. Nieoczywista moda na francuszczyznę została ośmieszona w „Panu Tadeuszu”, jeżeli już przywołałem naszego Wieszcza. Piszę te wiadomości tak – ku pamięci. Obok głównego tematu.
Tak naprawdę w tym artykule chcę przypomnieć fraszkę Ignacego Krasińskiego pod tytułem „Ptaszki w klatce”.
PTASZKI W KLATCE
«Czegoż płaczesz? — staremu mówił czyżyk młody —
Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody».
«Tyś w niej zrodzon — rzekł stary — przeto ci wybaczę;
Jam był wolny, dziś w klatce — i dlatego płaczę».
Zabory Polski trwały, przypominam sto dwadzieścia trzy lata. Przez ten czas urodziło się kilka pokoleń moich rodaków. We fraszce mamy następującą sytuację: klatka symbolizująca zabory, jest zamknięta. W niej dwa czyżyki, młody doświadczający jedynie zniewolenia i ten stary, który pamięta czasy wolności w polu. Młody dziwi się że stary płacze. Lecz stary pamięta przecież te chwile życia, gdy nie było klatki, gdy można było swobodnie latać. Stąd jego rozpacz. To nic że dają jeść. To nic że ma gdzie spać. To nic że jest ciepło, być może wygodnie w sensie fizycznym. Nie można jednak swobodnie latać – w rozumieniu zaborów: żyć w wolności.
Wolność jest dana ludziom raz na zawsze. Obejmuje brak przymusu i działanie według własnej woli. Wolność jest zakorzenioną w rozumie i woli możliwością działania lub niedziałania, czynienia tego lub czegoś innego, a więc podejmowania przez siebie dobrowolnych działań. Jeśli ktoś działa przeciw naszej wolności – ten działa przeciw nam samym. Zabory były przykładem takiego działania.