Było to wówczas, kiedy okazało się, że tancereczka z opery, którą sobie upatrzył, jest protegowaną markiza. Jego królewska mość nie potrzebował odpowiedzi na to pytanie, gdyż nasuwała się ona sama. Markiz był nie tylko mężczyzną wybitnie przystojnym, lecz także wyjątkowo bogatym. Posiadał skarby nagromadzone przez swych przodków od czasów panowania królowej Elżbiety. Był bardzo pewny siebie, cyniczny i przyznawał otwarcie, że mimo wielu miłosnych awantur nigdy nie był naprawdę zakochany.