Dopiero gdy wziął zimną kąpiel, gniew i napięcie zaczęły go opuszczać. Zdawał sobie sprawę, jakim błędem byłoby okazanie komukolwiek poza siostrami swoich prawdziwych uczuć. Dom roił się od krewnych i tylko z największym trudem można było ukryć przed nimi nagą prawdę: po pierwsze, że nigdy nie widział na oczy dziewczyny, z którą ma się ożenić, i po drugie, że nienawidził z całego serca nie tylko samego pomysłu małżeństwa, ale i kobiety, która tak chętnie zgodziła się go poślubić. Ani razu jeszcze nie pomyślał o niej jako o osobie. Istniała dla niego wyłącznie jako żona, której sobie nie życzył.