Solita powoli zeszła głównymi schodami. Czuła się tak, jakby zstępowała na scenę w operze i brała udział w jednym z wytwornych przedstawień, które widziała w Rzymie.
W holu eskortował ją lokaj. Otworzył przed nią drzwi do wielkiego salonu. Solita zauważyła,że przybyło już wielu gości. Oszołomiło ja na moment światło padające z olbrzymich kryształowych żyrandoli zwieszających się z sufitu.
Zakręciło jej się w głowie na widok przepychu biżuterii, którą damy nosiły we włosach, na szyi i ramionach..