"Na razie nie groziło jej, żeby markiz przyjrzał się jej bliżej. Jechali już dłuższy czas, zanim odezwał się do niej:
- Przypuszczam, że powinienem przeprosić cię za to, że nalegałem na taki pośpiech. Naprawdę byłoby dużo łatwiej, gdyby twoja matka wyraziła zgodę na wzięcie ślubu wczoraj.
- Jestem... całkiem zadowolona z obecnej sytuacji - odpowiedziała cicho Rocana, mając nadzieję, że markiz nie zorientuje się, że jej głos nie jest głosem Caroline.
- Jestem ciekaw, czy tak jest naprawdę - powiedział sucho markiz. - Zawsze sądziłem, ze kobiety pragną hucznego ślubu, z dużą liczbą druhen i wystawnego przyjęcia."