Szczęście ogląda tiwi (czytaj: pyka pilotem po kanałach) Kleks(ja) miota się po kuchni preparując obiad: utłuc mięsko, posolić, uszlachetnić substancjami smakowymi. spanierować w bułce i jajku itd. Merlin - amator kurzych cycków - porzucił zabawę w łowy i asystuje Kleksowi z nadzieją, że któryś złapie (zazwyczaj łapie). Szczęście porzucił wędrówkę po kanałach i zajął się ogarnianiem efektów łowieckich instynktów tygrysa, gdy do drzwi zapukała sąsiadka z młodszym bąkiem. Kleks(ja) uniósł brew.
- Słuchajcie, nie wprowadził się może do was chomik? Dzieciaki wypuściły gryzonia na balkon i gdzieś im nawiał.
Kleks(ja) łypnął okiem na Szczęście. Szczęście zaciągnął mocniej supeł na czarnym worku.
- Nie wprowadził. - Powiedział zgodnie z prawdą Kleks.
Sąsiadka zgarnęła bombelka i wróciła do się. Merlin, który o zbiegłym myszaku wiedział coś więcej - nie powiedział nic. Kleks zamknął drzwi i ponownie łypnął na Szczęście, który wyraźnie chciał coś powiedzieć.
- Nie wprowadził. - powtórzył Kleks. - Merlin przywlókł do domu trupa. A teraz bardzo cię proszę: Wyrzuć śmieci.