Avatar @Jagrys

@Jagrys

Bibliotekarz
72 obserwujących. 51 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 16 minut temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
72 obserwujących.
51 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 16 minut temu.
poniedziałek, 15 czerwca 2020

19.

27 październik 2005
gdzieś między 15.40 a 16.30
- Córka? Nie chcesz przypadkiem kota?
- Słucham...? - Kleks(ja) wytarł gila w mankiet i zaprzestał wycia w poduszkę.
- Kotka, pytam się, czy chcesz? Malizna taka... Od Biedronki za mną przyszedł. W tych kartonach przy śmietniku siedział. Przecież nie wyrzucę a zatrzymać nie mogę. Chciej!
W tonie rodzicielki było coś takiego, że Kleks odruchowo spojrzał w okno. Zmierzchało. Od kilku dni padał marznący deszcz ze śniegiem tworząc cienkie warstewki lodu na kałużach i pryzmy na wpół zmarzniętej, na wpół topniejącej śniegowej brei. Jak to się mówi: Mokro, cimno, zimno i piździ jak w kieleckiem. Kleks odłożył poduszkę, otarł zapuchnięte oczy i ostatni raz wytarł nos w rękaw.
- Jeszcze raz: Jaki kot...?

* * *
Przejęta i rozemocjonowana do wypęku mama czekała w drzwiach. Zaczęła opowiadać, gdy tylko Kleks przestąpił próg. Nie zdążył nawet rozpiąć przemoczonej kurtki.
- Poszłam po zakupy, bo kończył się makaron, a chciałam nagotować krupniku dla babci i kaszy było mało. Nie chciało mi się lecieć na około, pomyślałam, że przejdę przez parking z tyłu. I przy tych klatkach, gdzie składają kartony usłyszałam, że gdzieś płacze dziecko. No to patrzę po samochodach, bo może faktycznie jakiś maluch wyje. Ale samochodów były raptem trzy, wszystkie puste, bez żadnego fotelika czy tego leżaczka w środku, poza tym ludzie do nich wsiadali. To udałam, że szukam czegoś w torebce i czekałam aż sobie pojadą. Ja naprawdę myślałam, że ktoś tam w tych kartonach dziecko wyrzucił! Weszłam w te pudła, wołam: Ti,ti ti! Tiu,tiu tiu...!
No wiesz... Jak dziecko, usłyszy głos, to się uspokoi. Widziałaś te rozgrzebane pudła tam przy słupie? - Kleks(ja) pokiwał głową - Weszłam tam, w ten kąt, a z tych rozmiękniętych kartonów wyłazi taki przemoknięty, chudy szczur, uszy mu tylko widać i ślipia jeszcze niebieskie. I toto tak piszczało. Naprawdę myślałam że to szczur, dopiero jak zaczęło miauczeć, to zobaczyłam, że kot.
- Niebieskie? - podchwycił Kleks
- Nie całkiem. Takie pół na pół. Przy źrenicach ma jeszcze takie -mama zakreśliła kółka na wysokości oczu.
- No i...?
- Jak mnie zobaczył, to od razu ogon w górę, zaczął się łasić i mruczeć. A śliczny taki, że pojęcia nie masz! Serce mi się krajało, ale co? Przecież mam w domu królika. Zostawiłam mu trochę pasztetu na pudełku po jakimś soku i poszłam do domu. A ten cały czas za mną, prawie przy nodze i miauczy! Doprowadził mnie pod same schody, ale są wysokie, sam już wejść nie mógł. I został tam, taka bida, widać, że głodny i pogubiony. Mokry już był chyba na wylot...! Kapało mu z nosa i uszu...Zewsząd! To go wzięłam do domu, ale sama wiesz, że Bobek to podły stworzeń i może kot się nauczy ale Dylan jest za głupi, żeby się zintegrować... Ty wiesz jaka to awantura od razu będzie... Ja wiem, że jest ci ciężko, i że waszej psicy jeszcze nie odżałowałaś., ale zobacz, mogłabyś kochać go zamiast... On się odwdzięczy... Zawsze miałaś rękę do zwierząt. Poradzisz sobie a jemu z tobą będzie dobrze.
Kleksowi brewa pykła w górę.
- Skąd wiesz, że to on?
- Nie wiem. Kot to on, nie? - mama zaczęła nerwowo wyłamywać palce. - Słuchaj, ja ci będę płacić za utrzymanie, karmę, lekarza, wszystko... Po prostu... Mogłabyś go chcieć!
Kleks westchnął ciężko. Miał już za sobą jedną przegraną batalię o zwierza w domu. Wspólnie ze Szczęściem przegrał też walkę o życie Figi. Kolejny futer w domu, szczególnie, że Szczęście przejął po teściowej Kleksa niechęć do kotów - to już nie przewrót a cała rewolucja. Najpierw jednak...
- To gdzie on jest?
Błysk szczęścia na twarzy mamy rozświetlił na chwilę cały korytarz. Delikatnie pociągnęła Kleksa za sobą w stronę tak zwanego salonu, lub jak kto woli - pokoju przyjęć. Pod jedną ze ścian stało kilka pudełek z księgarni internetowych. Z jednego z nich, obklejonego białą taśmą z czerwonym napisem wystawały postawione na sztorc uszy i równie wielkie, wystraszone oczy. Kleks spojrzał jeszcze raz. Łypnął na mamę, która z emocji prawie wyrywała sobie palce, ponownie przeniósł wzrok na firmową taśmę księgarni. Karma to suka, ale ma poczucie humoru.
- Więc to jest Merlin. - uśmiechnął się krzywo Kleks(ja) - Ciekawe imię, nie powiem.
Teraz-Już-Merlin mrugnął żółto-błękitnym okiem i wystawił nad krawędź pudełka szaro-brudne pycho.
- jjaaa...? - zagadał ciut niepewnie.
- Tak, ty. - przytaknął Kleks. - Pakuj się. Jedziemy do domu.
Westchnienie ulgi mamy prawie zerwało firanki. Kleks(ja) jeszcze raz łypnął na mamę.
- Ale jeżeli chłop się ze mną rozwiedzie - bierzesz mnie z kotem na utrzymanie. Moje książki też!

* * *

Po wizycie u weta przyjęto krakowskim targiem, że Merlin najprawdopodobniej urodził się w czerwcu. Krakowskim targiem jako datę przyjęto połowę miesiąca. Po jaką cholerę ja to piszę...?

15.06.2020
godz, 23.23
Dzisiaj Merlin kończy piętnaście lat i obchodzi swoje symboliczne urodziny. Dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego chłopie. Oby jak najdłużej...!




Z domowego archiwum:
Pierwsze zdjęcia Merlina w nowym domu
#kleks#merlin#kot
× 9
Komentarze
@ziellona
@ziellona · ponad 4 lata temu
O wspaniały kocie! Jaką Ty masz fajną panią, że to wszystko pisze. Nie po cholerę, tylko po to abyśmy my czytali i uronili łezkę, lub zyczenia złozyli (ale jak to tak? bez wątróbki?)
I pana też masz spoko, że się z panią nie rozwiódł, a nawet Cię, Ty cholero, chyba pokochał. Tak przynajmniej wynika z wpisów pani :)
× 2
@Wiesia
@Wiesia · ponad 4 lata temu
Wszystkiego najlepszego Merlinku 🍰🍰🍰
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Grunt to kupować makaron, gdy się chce ugotować krupnik. 100 lat dla Merlina, przy takiej Pani wszystko możliwe.
@Jagrys
@Jagrys · ponad 4 lata temu
Gdyby nie makaron na krupnik nie miałabym teraz ani Merlina ani o czym pisać, więc... chyba dobrze się stało, że akurat wtedy ten makaron się skończył. ;p
× 2
@Airain
@Airain · ponad 4 lata temu
Gratulacje dla Merlina, Pani i Pana!

Archiwum