Gnany okolicznościami Jagrys chwycił pierwszy z brzegu pęk żelaza i pognał na parking.
Cały w nerwach, dopasował samochód do zgarniętych kluczyków, trzasnął drzwiami i wystartował z piskiem opon po drodze rejestrując, że:
1. Trzeba zatankować.
2. Z gotówki posiada ino zaskórniaki w bocznej kieszeni bo portfel został na stole.
Jasny gwizd...
Jagrys wpadł z impetem na stację paliw. Wystrzelił z autka jak z procy, zarył nosem w kostkę brukową przy dystrybutorze (instrybutorze?) płosząc dziadka na stanowisku LPG i przyszłość narodu skupioną wokół karocy Władcy Pierścieni.
- Do pełna! Za dwadzieścia złotych! - wycharczał do chłopaczka z obsługi.
Młody aż się zachłysnął, ale kiwnął głową, że słyszy i rozumie.
Jagrys wziął głęboki oddech, wyrównał pion i poziom ciśnienia w sobie po czym skierował spojrzenie w stronę klapki od baku. Nie uwierzył. Spojrzał jeszcze raz.
To, co zobaczył, skomentował głośno i plugawie.
-...qhhhva?!? Wlew mi ukradli! O.o
Młodzieniec z obsługi ryknął śmiechem i wskazał stanowisko po przeciwnej stronie.
Tia. Jagrys w emocjach zapomniał, że akurat w tym samochodzie wlew paliwa jest po lewej stronie.
Brawo on.