Siedzi Jagrys na skalnym elemencie umocnienia wybrzeża i łapie dech po rajdzie do zabytkowych ruin w tę i nazad piechotą.
Ochwacone giczoły wystawił do słoneczka, gębę ukrył w cieniu kapelusza. Siedzi i regeneruje moce na powrót w hotelowe pielesze, kontemplując widoki, jednym uchem rejestrując dźwięki obok.
Źródłem dzięków było dziecko, dziewuszka, na oko: pięcioletnia, która coś tam szczebiocząc stawiała piaskowe babki wokół kocyka z mamusią.
"Babko, babko, udaj się, bo przyjdzie pies i ojszczy cię" - recytowała mała, pracowicie oklepując wiaderko plastikową łopatką.
Jagrys wpierw osłupiał, chwilę przyswajał tekst, po czym ukrył twarz w kapeluszu maskując chichot, szczerze ubawiony, bo tej rymowanki akurat nie znał.
Ale spoko, już zna. Kto wie, może do końca życia. 😂
Z domowego archiwum:
Zabytkowe ruiny, do których się szło plażą
...ale można też dojść wygodnym pasażem.
Widok z góry klifu, którym się wracało