Wchodzi Jagrys do apteki i patrzy. Z dwóch stanowisk jedno okupuje jakaś pani starsza model 70+, typ pioktanina-blond, wersja na pudla i coś truje.
Przy drugim znajoma pani farmaceutka. Jagrys podbija do rzeczonej i uderza w te słowa:
- Dzień dobry. Poproszę cewnik Foleya, nie znam rozmiaru, ale żeby na żanetę sześćdziesiątkę pasował. Chodzi o to, żeby nasadzić, zapuścić i nie pokaleczyć.. Zależy mi, żeby się nie zsuwał i nie trzeba go było paluchem wyciągać. Poproszę też dopalacz energetyczny typu glukoza, rozmiar na kota oraz jakieś coś, żeby nie pozwolić dziadkowi umrzeć z głodu.
Farmaceutka obznajomiona z przypadkiem Merlina nie mrugnęła okiem.
Mina fioletowego pudla - bezcenna.