Kiedy masz ucznia z - nazwijmy to ogólnie - poważnymi problemami w nauce (i nie mam tu na myśli wszelkich tzw. dys- , chociaż to też jest problem), a uczeń ten posiada na swoje problemy stosowne papiery, to musisz maksymalnie zindywidualizować pracę z nim. Czytaj - musisz pracować z nim tak, by osiągnął sukces na miarę swoich potrzeb i możliwości. Sukces nie oznacza w tym wypadku przyswojenia wiedzy szkolnej. W przypadku mojego przedmiotu nie oznacza np., że nauczę takiego człowieka interpretacji tekstu czy redagowania wypowiedzi argumentacyjnej wg ustalonych kryteriów. Nie nauczę go wielu rzeczy zapisanych w podstawie, wymaganych w programach, kluczach oceniania itp.
Od dwóch lat mam dwoje takich uczniów. Oprócz tego, że normalnie uczestniczą w lekcji, przychodzą do mnie na zajęcia dodatkowe, oddzielnie, i wtedy dopiero odbywa się prawdziwa praca. Przebiega ona najczęściej tak, że biorę garść materiału i po prostu rozmawiamy. Prowadzę za rękę, podsuwam tropy. Zadaję tyle pytań, ile trzeba. Czasem jedno pytanie na dziesięć sposobów. Czasem to pytanie musi być maksymalnie uproszczone. Czasem w ciągu 45 minut udaje się odpowiedzieć na jedno lub dwa. Poprawna odpowiedź musi być natychmiast podparta pochwałą. W ogóle, uśmiech i pozytywna atmosfera bezwzględnie muszą być na tych zajęciach obecne, a pula szans nie może się wyczerpać.
Nie zawsze było tak, że to wiedziałam. Na początku swojej pracy uważałam, że wszyscy moi uczniowie muszą umieć wszystko. Stawałam na głowie, żeby ich nauczyć, jakby od tego zależał ich i mój świat.
Z latami doszłam do tego, że nauczyć, tak w rozumieniu szkolnym, mogę tylko tylko tych, co tego chcą - i tych, którzy nauczyć się są w stanie. Ich nie dotyczy ten post.
Są natomiast jeszcze tacy, którzy bardzo chcieliby się nauczyć, ale nie mogą.
Pracując z nimi nie staję już na głowie. Siadamy przy jednym stoliku i podejmujemy próbę. Często już to jest sukcesem. Jeśli nauczą się odróżniać prozę od poezji, to super. Jeśli nie, to trudno. Najważniejsze, żeby przeze mnie nie utonęli w morzu swoich ograniczeń.
Wpis ten spowodowany jest dzisiejszym spotkaniem z osobą ze wspomnianej dwójki, która wychodząc po zajęciach z biblioteki powiedziała z uśmiechem: dziękuję pani za zajęcia.
I to jest ważne, dlatego postanowiłam to utrwalić.