"Pisane łapą" M. Orłonia (coś w rodzaju mojego pierwszego kryminału), "Mała księżniczka" F.H. Burnett i "Bułeczka" J. Korczakowskiej (bo dobrze się kończyły), "Wakacje z duchami" Bahdaja i "Szkolny lud, Okulla i ja" Niziurskiego (bo przygodowe i z humorem). Książki Grabowskiego też bardzo lubiłam. Miałam też ulubioną religijną książeczkę, w której się zaczytywałam: "Piotr i Urszula: przygody dzieci w drodze do Jezusa" - z tego, co pamiętam, były to krótkie opowiastki z moralnym przesłaniem, wyjątkowo przystępnie podane. Pierwsza czytelnicza trauma - "Na jagody" Konopnickiej.