Marzec zamykamy w towarzystwie starego znajomego - koronawirusa. Myśleliście, że już od nas odszedł? Że zostawił nas samych na tej inflacyjnej imprezie? Nic bardziej mylnego! Jest tuż obok i bawi się całkiem dobrze. Prawda, panie koronawirusie?
*koronawirus kłania się dwornie i podaje chusteczkę*
*i po chwili wahania również syropek na kaszel*
W każdym razie. Był w tym tygodniu moment, kiedy myślałam, że zostawienie tej książki na koniec to nie był dobry pomysł, bo nie dam rady jej przeczytać, jako, że jestem zajęta wypluwaniem płucek. Na szczęście się myliłam, czego efektem jest recenzja ,,Gdy do domu przyszła za mną przyjaźń''.
To chyba tyle na dziś. Dużo zdrowia dla wszystkich!
PS. Psi model, oczywiście, dostał smaczki. :)