- Więc nie obsłuży mnie pani, jeśli nie mam maseczki? - Zrozumienie spadło na nią jak kowadło spadające w kreskówkach na Willy'ego E. Kojota.
- Nie - potwierdziłam.
- I nie zrobię ksera? - upewniła się, wyciągając z torby opasłą teczkę.
- Nie - powtórzyłam.
- To żal mi pani - rzuciła kobieta w średnim wieku, machając teczką na której było logo przedstawiające przekreślone 5G. - Żal mi pani, bo pani siedzi pod nadajnikiem 5G, który robi pani większą krzywdę niż to, że ja nie mam maseczki.
Nie odpowiedziałam, bo co ja mogę odpowiedzieć komuś, kto wymyślił sobie, że fotowoltaika na dachu to maszt 5G?
- Ja tu mam WAŻNE DOKUMENTY - kontynuowała z naciskiem, wciąż machając teczką. - WAŻNE DOKUMENTY przeznaczone dla ludzi takich jak pani, którzy nie wiedzą, co rząd nam szykuje. Ale jak tak, to ja pójdę gdzie indziej.
Zawiesiła teatralnie głos, jakby oczekiwała, że słysząc jej słowa zmienię zdanie i zacznę ją prosić, żeby urozmaiciła mi dzień swoimi teoriami spiskowymi.
- Dobrze - zgodziłam się.
I poszła. Życząc mi dużo zdrowia, które ma mi się przydać pod tymi fotowoltaicznymi pseudomasztami 5G, których w okolicy nie ma.
To tak tytułem ciekawostki.