Pamiętam swój pierwszy Moment Przełomowy w tej pracy: przyszła do mnie Pani z prośbą o książkę kobiecą, ale życiową. Żeby była w niej psychologia postaci i głębia, żeby fabuła była wartka i wciągająca, żeby to było coś a m b i t n i e j s z e g o.
No i stawałam na uszach podsuwając jej co rusz ciekawe tytuły, które - jak uważałam w swojej naiwności - spełniają te kryteria. Po kilku minutach Pani sprowadziła mnie jednak na ziemię pytając:
- Ale to co, nie ma już nic Michalak?
Dzisiaj z kolei miało miejsce wydarzenie niesłychane, niezwykłością swoją podobne zstąpieniu archaniołów z niebios tylko po to, żeby wręczyli mi awizo. Co się stało?, zapytacie. Otóż, odpowiem Wam, przyszedł do mnie Wyrafinowany Czytelnik.
Pan, niepozorny, przyszedł, przywitał się, rozejrzał się, podszedł do mnie i w te oto słowa rzekł:
- Czy jest coś Marlona Jamesa?
To pytanie było tak niezwykłe, że mój mózg uruchomił się w trybie awaryjnym wyrzucając z siebie ciąg szybkich myśli w rodzaju: ale, że TEN Marlon James? On pyta o TEGO Marlona Jamesa? Czy to możliwe? A może jest jakiś inny Marlon James? O-mój-borze-szumiący NIKT mi nie uwierzy! Rany, mam czytelnika, który pyta o MARLONA JAMESA!
- Ale - błysnęłam elokwencją, jeszcze nie do końca wierząc w to, co się dzieje - chodzi o tego Marlona Jamesa od ,,Księgi nocnych kobiet'' i ,,Diabła Urubu''?
- I tego od ,,Czarnego lamparta, czerwonego wilka'' - potwierdził Wyrafinowany Czytelnik. - Ale to już czytałem, a pani go zna?
I tak jakoś od słowa do słowa okazało się, że czytamy bardzo podobne książki, że oboje lubimy fantastykę i Pan Wyrafinowany Czytelnik nawet przeszedł się ze swoim psem przed bibliotecznymi oknami, żeby pokazać mi w pełnej krasie swojego mięciutkiego owczarkowatego towarzysza rowerowych podróży. :)