Avatar @Chassefierre

@Chassefierre

Trickster
127 obserwujących. 58 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj 1 minuta temu.
chassefierre
Napisz wiadomość
Obserwuj
127 obserwujących.
58 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj 1 minuta temu.
piątek, 5 maja 2023

#129 Guardians of the Nope

 

Znacie to uczucie, kiedy idziecie na film przekonani, że będzie utrzymany w podobnym tonie, jak jego poprzednicy, a dostajecie w twarz czymś zupełnie innym? Ja znam. 

 

I tak, wiem, że (podobno) większości ludzi trzecia odsłona Strażników Galaktyki się podobała ale nie mnie. Poniżej streszczę dlaczego i nie będę się krępować ze spoilerami, więc jeśli jeszcze nie widzieliście filmu (a zamierzacie to zrobić) to do czasu obejrzenia trzeciej części powstrzymajcie się od czytania listy moich żali. 

Jeśli Wam to jednak nie przeszkadza (albo macie gdzieś ten film i chcecie się dowiedzieć dlaczego narzekam) to zapraszam do dalszej lektury. 

 

WKRACZAMY NA TERYTORIUM SPOILERÓW

 

W przeciwieństwie do poprzednich części ,,Strażnicy Galaktyki 3'' byli filmem ciężkim i w zasadzie przykrym. Nie wiem, jakim cudem, ale twórcom udało się dosłownie zarżnąć większość postaci - w sposób metaforyczny, rzecz jasna - tak skutecznie, że wcale nie jestem pewna czy kiedykolwiek będę chciała oglądać jeszcze coś z tej części marvelowskiego universum. 

 

Główny Zły, znany jako High Evolutionary (Główny Ewolucjonista?), jest tak bezsensownie zły, że aż szkoda o tym pisać. O ile Thanos miał jeszcze jakieś motywacje, jakiś plan, jakieś wytłumaczenie tego dlaczego uznał, że dosłowna eksterminacja połowy Wszechświata to doskonały pomysł, tak nasz nowy antagonista był zły bo był zły, bo bycie złym i wynaturzonym jest fajne. 

I dlatego też:

  • zajmował się tworzeniem (ewoluowaniem) nowych ras i istot, którymi chciał zasiedlać planety planując stworzyć Idealne Społeczeństwo w Którym Wszystko Jest Dobrze (to znaczy tak, jak on myśli, że będzie dobrze)
  • to tworzenie (ewoluowanie) nowych ras i istot opierało się na okrucieństwie wobec zwierząt. I stąd wziął się Rocket. 

Okrucieństwo wobec zwierząt w ogóle stanowi sporą część tego filmu i jest prawdziwie bezsensowne, bo do niczego nie prowadzi. Służy tylko podkreśleniu tego, jak bardzo zły jest Główny Zły Bohater. I dlatego obserwujemy małe przerażone szopy, cierpienie Rocketa, który jeszcze wtedy nie miał imienia, inwazyjne operacje polegające na przyspieszonym procesie ewolucji przeprowadzonym w specjalnej komorze (którą szybko można zmienić w krematorium). 

Ale jakby tego było nam mało, to jeszcze do tego możemy sobie poobserwować zwierzęta trzymane w małych, ciasnych, ciemnych klatkach i kilka zwierzęcych postaci, które zostały bardzo uczłowieczone - takie, które mają swoje nadzieje, marzenia i które są dla siebie nawzajem przyjaciółmi. Wiedzą, co to miłość, wiedzą co to oddanie, znają współczucie. 

I, oczywiście, wszystkie umierają. 

 

Wracając jednak do Głównego Ewolucjonisty:

  • facet wiedział, że Rocket jest ponadprzeciętnie inteligentny i chciał, żeby wszystkie jego ,,kreacje'' były tak samo bystre, ale nie wiedział, jak to zrobić. Więc tak, jak powinien zrobić każdy naukowiec (SARKAZM) uznał, że najlepiej będzie zdobyć mózg Rocketa i pokroić go na kawałki. 
  • Bo tak nieinwazyjne i mało złe metody jak: stworzenie większej ilości Rocketów, odtworzenie procesu uczenia Rocketa, przeprowadzenie prób porównawczych na różnych grupach były zbyt łagodne i zbyt naukowe, żeby się nimi przejmować. 
  • Dodatkowo nasz villain stwierdził, że Rocket jest doskonały, bo jest łagodny. A inne stworzenia, które ewoluował nie są. Nie wpadł przy tym na pomysł, że stworzenie poddane przyspieszonemu procesowi ewolucji w zamkniętej szklanej tubie może - po uzyskaniu pewnego progu samoświadomości - dojść do wniosku, że chce z tej tuby się wydostać i dlatego przejawia agresywne zachowania. 
  • Oczywiście znęcał się też nad małymi dziećmi. 
  • I mordował całe planety. Bo tak.

Ogólnie samo przedstawienie antagonisty jako naukowca, podczas gdy jego metody i działania były irracjonalne, szalone, okrutne i opierały się bardziej na schemacie rzucania gównem w ścianę i czekania, aż się coś do niej przyklei, a nie na rzetelnych badaniach naukowych (albo chociaż na naukowej metodologii...) sprawiało, że otwierał mi się nóż w kieszeni. 

 

 

Ale nie tylko Ewolucjonistą Strażnicy stali, prawda? No więc:

  • Gamora to suka. W sensie, że serio suka. Jej relacje z Quillem i Nebulą zawsze były trochę wyboiste (czasami wręcz aż zbyt wyboiste) ale nigdy nie zachowywała się tak bezsensownie sukowato jak w tej części. No i owszem, ja wiem, że ona gdzieś tam w międzyczasie umarła i zmartwychwstała nie pamiętając kilku ostatnich lat, ale nie była taką zołzą nawet w swoich najgorszych momentach. To wyglądało tak, jakby scenarzyści uparli się zrobić z niej sukowatą postać kobiecą, bo tak. 
  • Mantis wcześniej była taka miękka i kochana, a teraz była po prostu... durna. Nie dość, że przez większość czasu dokuczała Draxowi, to jeszcze ładowała się ciągle w kłopoty i akurat w jednym jedynym momencie w którym jej umiejętności naprawdę by się przydały postanowiła zabawić się w pantomimę. 
  • Quill miał złamane serce, owszem. I to było zrozumiałe przez pierwsze kilkanaście minut filmu. Ale potem jego przytyki i próby(?) odbicia/podbicia serca Gamory były już tak niesmaczne i żenujące ze względu na swoją częstotliwość, że nie dało się tego oglądać. No zachowywał się jak nachalny amant, który nie rozumie, że laska nie jest nim zainteresowana. 
  • Rocketa w zasadzie w tym filmie nie było, bo głównie to leżał półżywy na stole. 
  • Groot był Grootem. Ale kiedy już powiedział coś więcej, niż ,,Jestem Groot'' to nikt nie zwrócił na to uwagi. CO BYŁO CHOLERNIE DZIWNE, JAK MOŻNA NIE ZAUWAŻYĆ, ŻE GROOT POWIEDZIAŁ CAŁE ZDANIE?

Jedynymi postaciami, które trzymały poziom byli Drax i Nebula. Drax po prostu był Draxem, ale zyskał w tym filmie dodatkową głębię, a Nebula od czasów pierwszej części zmieniła się tak bardzo i przeszła tak pozytywną przemianę (choć dalej ma swoje wady), że w pewnym momencie już po cichu liczyłam na to, że może zacznie kręcić z Quillem, ale nie, no bo Quill musi być bohaterem tragicznym, rozumiecie, i ma być nieszczęśliwy. 

 

A samo zakończenie... 

Niby spoko, ale. Ale po pierwsze, scena po napisach sugeruje nam, że możemy spodziewać się kolejnej części (o Boże, nie); a po drugie jak na to spojrzeć to w zasadzie zachowanie Strażników było równoznaczne z powiedzeniem ,,hej, Rocket, wiemy, że masz traumę bo straciłeś przyjaciół i było ci z tego powodu zajebiście smutno, no ale wiesz, mamy swoje sprawy na głowie, także ten, cześć''. 

 

Więc tak. Nie podobało mi się, daję filmowi jakieś 4/10. Dodatkowy punkt za (Łajkę) Cosmo, która nie zginęła, ale przeżywa nowe przygody w Kosmosie. I jest dobrym pieskiem. 

I za Blurpa, bo był sympatyczny i puchaty.

× 17
Komentarze
@Johnson
@Johnson · 12 miesięcy temu
Nie czytałem (wybacz), ale bałem się spojlerów. Obejrzę, bo sentyment mam ogromny, superbohaterów ukochałem za lat szczenięcych i do dziś uwielbiam. Gruardiansi zawsze jakoś tak lepiej mi wchodzili, niż ta późniejsza abominacja marvelowska. Oczywiście obejrzę, wrócę, przeczytam i się pokłócę! :D :P
× 5
@Chassefierre
@Chassefierre · 12 miesięcy temu
Do samych superbohaterów nic nie mam, a Strażnicy spodobali mi się od razu i to chyba najbardziej z wszystkich filmów Marvela. Tym bardziej smutnam, że film mi tak nie podszedł. :(
@Lorian
@Lorian · 12 miesięcy temu
Ugh. Marvela nigdy nie lubiłam, filmów nie oglądam za dużo... ale okrucieństwo wobec zwierząt przekreśla ten film dla mnie.
× 5
@Chassefierre
@Chassefierre · 12 miesięcy temu
Dla mnie też, tym bardziej, że było kompletnie nieuzasadnione fabularnie i bezsensowne. :/
× 2
@Johnson
@Johnson · 11 miesięcy temu
No więc. Obejrzałem i powiem tak. Film szalenie mi się podobał! Jak marvel to od bardzo dawna (po Endgame) jest guano i bezwartościowa papka, tak GOG3 to coś spaniałego. Tak bardzo comforting kino i tak bardzo dobre, zabawne i niewymagające. Pewnie gdybym tak mocno się czepiał jak Ty wyżej filmu science fiction, to pewnie bym coś i znalazł, bo i ta Gomorra bezduszna była troche przesadzona (liczyłem na jakiś miłosny hepi end), ale też i w życiu nie zawsze tak dobrze bywa. Myślę, ze i fabularnie nie ma się bardzo do czego czepnąć, mi się podobało, durnot nie było, głupot nie było. Historia prowadzona dobrze. Ot dobry film superbohaterski. Nic więcej i nic mniej. Ja tylko polecam.
@Chassefierre
@Chassefierre · 11 miesięcy temu
O rany. No to mamy zupełnie odmienne spojrzenie na Guardiansów. Oo
Mnie przede wszystkim wkurzyło to, w jaki sposób High Evolutionary znęcał się nad zwierzętami. To było bez sensu, z jakiej strony na to nie patrzę, bez sensu.
Gdyby jeszcze tworzenie królika na pajęczych nogach, albo wydry z doczepianymi mechanicznymi łapkami było jakoś uzasadnione. Ale nie było.
I w dodatku facet, który chce, żeby wszystko było ładne, estetyczne i inteligentne, tworzy istoty z założenia niedoskonałe (jak Rocket) i potem nagle wchodzi zdziwionypikachu.jpg bo Rocket nie jest dla niego wystarczająco ładny i trzeba go zutylizować.
No litości. :(
× 1

Archiwum

2020

© 2007 - 2024 nakanapie.pl