Luty wcale nie był dla mnie łaskawszym miesiącem, niż styczeń. Pod wieloma względami był tak samo... upierdliwy. Tylko trochę inaczej.
Bo wiecie, co jest ciekawsze, niż sprawdzanie czy cena z inwentarza papierowego zgadza się z inwentarzem elektronicznym? Robienie prania. Szukanie nowego chodniczka antypoślizgowego dla Psa. Jeżdżenie z Psem po weterynarzach (długa historia, ale jest dobrze i nic Regisowi nie jest). Przeziębienie. Udawanie, że się wierzy kolejnej ewidentnie zakatarzonej osobie z gorączką, że kaszle bo ,,powietrze jest suche''.
Mogłabym wymieniać dalej. Serio. To jedna z najnudniejszych rzeczy na świecie, ale musi być zrobiona.
Na szczęście nie mam dedlajnu.
Jeszcze.
W każdym razie, dzisiaj udało mi się wymęczyć do końca - choć myślałam, że nie dam rady - kolejną książkę z mojej Półki Wstydu, czyli ,,Wszystkie sowy'' Filipa Floriana. Recenzję możecie znaleźć TUTAJ.
I jeśli mimo niej - albo dzięki niej - chcielibyście tę książkę przeczytać to jestem otwarta na możliwość wymiany/odkupienia/puszczenia jej dalej w zamian za fajną zakładkę do książki czy coś. :)
Dajcie znać, jak Wam idzie! :)