Cały tydzień czekałam i wyglądałam niedzieli, żeby dzisiaj podzielić się drugą częścią rocznego podsumowania i gładko wejść w Nowy Rok. W efekcie prawie o tym zapomniałam, i gdyby mnie coś nie tknęło, żeby do pierniczków z mlekiem nie włączyć komputera to szlag by trafił - jasny, jako i ciemny - moje plany na dzisiejszy wpis.
Ale oto jest! Zapraszam więc do lektury. :)
W drugim półroczu przeczytałam 43 książki, z czego najwięcej w grudniu, bo aż 11! Wśród nich wyróżniły się następujące tytuły:
- ,,Gryzik'' Moniki Kamińskiej - bo roztopił moje serce i naprawdę uważam, że świat byłby lepszym miejscem, gdyby żyły w nim gryziki;
- ,,Wybacz mi, Leonardzie'' Matthew Quicka - za emocjonalny rollercoaster, jaki zafundowała mi ta historia i za to, że do ostatniej strony nie wiedziałam, jak się skończy;
- ,,Nazwałem go Krawat'' Mileny Michiko Flašar - bo to był najpiękniejszy i najbardziej wrażliwy debiut, jaki udało mi się w tym roku przeczytać;
- ,,Vera'' Anne Sward - za opowieść jednocześnie zimną i okrutną, i świetlistą i delikatną. Czyli tak naprawdę za kolejną historię, której nie da się zapomnieć;
- ,,Żółty książę'' Wasyla Barki - za poruszające świadectwo ludobójstwa, którego Stalin dokonał na Ukrainie;
- ,,Życie mimo wszystko'' Halszki Witkowskiej i Szymona Falacińskiego - bo o samobójstwach i pierwszej pomocy psychologicznej warto rozmawiać. I za nadzieję na to, że będzie lepiej;
- ,,Jaszczurunia'' Marty Guśniowskiej - bo to kolejna książka dla dzieci, którą chce się przytulić do serca, tak delikatna jest i wrażliwa. No i są w niej jednorożce! W tym jeden najprawdziwszy i spełniający życzenia!;
- ,,Głosy kobiet'' Miriam Toews - za to, że autorka dała tym głosom wybrzmieć. I że mimo wszystko było w tej książce tak dużo miłości i wrażliwości, że aż chciało się płakać;
- ,,Rytuał'' Mariny i Siergieja Diaczenków - to była jedna z lepszych książek (właściwie to mówimy tu o zbiorze czterech opowiadań) fantasy, jakie ostatnio przeczytałam. Ale nie będę spoilować, bo w przyszłym tygodniu, jeśli uda mi się wygrzebać z zaległości, napiszę (wreszcie...) jej recenzję;
- ,,Opowieści Szidikura i inne bajki tybetańskie'' Mariana Bielickiego - bo wniosły powiew świeżości w moje życie. Naprawdę nie znałam tych bajek i opowieści, i ich lektura sprawiła mi niesamowitą frajdę;
- ,,Maria'' Ułasa Samczuka - za styl, za historię, za umiłowanie ziemi i życia, i za kolejne świadectwo Hołodomoru;
- ,,Co lubią uczucia?'' Tiny Oziewicz - bo ta książka jest kolejnym, bardzo wartościowym wkładem autorki w edukację emocjonalną dzieci. I dorosłych też;
- ,,Do ostatniej kości'' Camille deAngelis - może nie tyle za horror, co za poprowadzenie i przedstawienie historii Maren. Ale o niej też napiszę więcej na dniach;
- ,,Strażnicy wolności'' Jacka Hugo-Badera - za pokazanie tego, jak głupi i jednocześnie zdradliwy jest ruch antyszczepionkowy, za ujawnienie tego, kto go finansuje (przypominam, że chodzi o smutnych panów z rosji) i za ,,wejście do głów'' jego członków. Ja nie miałabym na to ani chęci, ani siły, ani ochoty. A Hugo-Bader miał.
Wśród tych 82 książek, które udało mi się w roku 2022 przeczytać 25 otrzymałam z Klubu Recenzenta. I jedną - ,,День народження ялинки'' - przeczytałam w całości po Ukraińsku. Z czego jestem dumna, nawet jeśli to książka dla dzieci. Od czegoś w końcu trzeba zaczynać, prawda? ;)
I to byłoby chyba na tyle, jeśli chodzi o tegoroczne podsumowania. ;)