Z życia wzięte.
Postanowiłam skorzystać z możliwości darmowych badań dla osób 40+, pięknie reklamowanej przez ministerstwo zdrowia jako program dla milionów Polaków. Z infolinii dowiedziałam się, gdzie najbliżej mojego miejsca zamieszkania mogę zrobić badania i nawet się ucieszyłam, że w nieodległym mieście powiatowym.
Zadzwoniłam więc do przychodni podanej na infolinii, żeby zapytać, w jakie dni i w jakich godzinach. Miła pani nie potrafiła mi udzielić informacji i przekierowała mnie do - nazwijmy ją tak - przychodni nr 2 w tym samym mieście.
Dzwonię. Kolejna miła pani - tu zaskoczenie - nie potrafiła mi udzielić informacji, ale powiedziała, że się dowie i oddzwoni. Nie oddzwoniła do końca dnia, więc ja dzisiaj wykonuję ponownie telefon do przychodni nr 2. Ta sama miła pani każe mi poczekać chwilę, po czym... Podaje mi nr telefonu do przychodni nr 3, wciąż w tym samym mieście. Tam będą wiedzieć, przekonuje mnie.
Dzwonię do przychodni nr 3. Uzyskuję informację, że program u nas jeszcze nie ruszył - a powszechnie podawaną informacją jest, że wdrażanie rozpoczęło się 1 lipca.
Dziękuję za uwagę.