Pary skończyły się w końcu droczyć i zajęły ustalaniem imprezy sylwestrowej, która miała się odbyć u Tomka…
Gdy już kończyli ustalenia, kolejny raz upominając Amandę, aby nie brała na siebie obowiązku gotowania lub pieczenia czegokolwiek, do ich stolika podeszło dwóch chłopaków. Na oko mieli jakieś szesnaście lat i wyglądali niczym żywcem wyjęte klisze szkolnych nerdów, a raczej otaku, z dowolnego szkolnego anime.
- Mistrzu, to zaszczyt cię spotkać – odezwał się rozentuzjazmowanym głosem wyższy z nich...
- Gdybyśmy wiedzieli, że dziś tu będziesz ze swoją waifu nie śmielibyśmy przychodzić – dodał drugi...
- O cholera – jęknął stłumionym głosem Tomek robiąc przerażoną minę, podczas gdy reszta grupy przyjrzała mu się z zaciekawieniem. Przełknął gorączkowo ślinę, spoglądając w błękitne oczy Amandy, po czym powiedział w stronę przybyszy z udawaną nonszalancją. – Co was tu sprowadza chłopaki?
- Dziś jest piątek mistrzu, zatem mamy spotkanie naszego klubu.
- Kurna, zapomniałem – Tomek przetarł dłonią twarz.
- Mistrzu? – spytała podejrzliwie Ami, wyraźnie ściszając głos, na co jej wybranek zareagował nerwowym uśmiechem.
- Pewnie nie chwalił wam się z powodu nadmiernej skromności...To nasz mistrz i przewodnik, który zaszczycił nas kilka razy swoją obecnością w naszym klubie otaku.
- Błagam, powiedz, że chodzi o gry RPG – rzucił Marcin.
- Oczywiście, że nie. Od tego mamy własnego Mistrza Podziemi...Tomek to nasz mistrz i przewodnik na drodze do podboju kobiecych serc.
Wszystkich zamurowało, jedynie Anna, która akurat upijała łyk piwa ze swej szklanki, nie wytrzymała i odruchowo prychnęła trafiając rozbryzganym strumieniem Wojtka w twarz.