Avatar @magdag1008

Maggie w książkach

@magdag1008
29 obserwujących. 42 obserwowanych.
Kanapowicz od 3 lat. Ostatnio tutaj 4 dni temu.
maggie_w_ksiazkach
Napisz wiadomość
Obserwuj
29 obserwujących.
42 obserwowanych.
Kanapowicz od 3 lat. Ostatnio tutaj 4 dni temu.
środa, 13 marca 2024

Wywiad z Eweliną Klimko

Dwa tygodnie temu (28 lutego) świętowałam premierę jednego z najpiękniejszych moich patronatów. Jeszcze raz dziękuję Wydawnictwo Dragon i Ewelina Klimko - strona autorska za możliwość poznania i patronowanie tej historii. Jestem pod takim wrażeniem tej książki, a do tego trzeba wspomnieć, że jest to debiut! Dlatego też postanowiłam przeprowadzić wywiad z Eweliną i uzyskać odpowiedzi na kilka nurtujących mnie pytań. Zapraszam Was zatem na naszą krótką rozmowę

 

 

 
Cześć Ewelina! Dziękuję Ci, że znalazłaś dla mnie czas. Jesteś świeżym nabytkiem rynku wydawniczego. Jest mnóstwo osób, które Cię nie znają. Opowiedz mi coś o osobie. Kim jesteś? Czym się interesujesz? Co robisz na co dzień?
Kim jestem? Matką, żoną, przyjaciółką, opiekunką Rufusa – kota. Do tej pory byłam psychologiem, ale już nie jestem, choć w zasadzie dalej jestem, bo psychologiem tak po prostu nie można przestać być. Jestem psychologiem, ale już nie pracuje w zawodzie. Po 17 latach pracy, najpierw 10 lat w szpitalu na oddziale psychiatrycznym, kolejne 7 lat w ośrodku wychowawczym, odeszłam z pracy i zajęłam się pisaniem. Co mnie interesuje? Książki, zwierzęta, ludzie, relacje między nimi i otaczający mnie świat. Jestem obserwatorem. Co robię na co dzień? Obserwuję, piszę, czytam, spotykam się z ludźmi i każdego dnia uczę się czegoś nowego.
 
A jak zaczęłaś pisać? To był impuls, a może to pasja, która dojrzewała od dawna w Tobie?
Tak naprawdę nie było momentu, od którego zaczęłam pisać. No chyba, że jako początek pisania weźmiemy czas, gdy nauczyłam się pisać. I od tego momentu można powiedzieć, że pisać nigdy nie przestałam. Pisanie i czytanie było dla mnie czymś naturalnym, jak herbata codziennie rano. Nawet nie zastanawiasz się nad tym, że ją pijesz. Tak samo ja nie myślałam, że piszę. Gdy zaczęłam pracować w zawodzie pisałam, ale już tylko opinie psychologiczne. W dalszym ciągu czytałam, choć nie raz pisanie mnie porywało i czytając jakąś książkę musiałam zmienić bądź dopisać sobie jakiś fragment, który uważałam, że powinien się tam znaleźć. Pisanie jest czymś co towarzyszy mi od dziecka, zawsze ze mną było.
 
Można powiedzieć, że to dar, który otrzymałaś od losu. Niedawno była premiera Twojej debiutanckiej książki ,,Czerwony pamiętnik". Ja znam treść książki, ale może opowiedz coś o niej naszym Czytelnikom.
Fabuła rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych: współcześnie i w czasach II wojny światowej. W teraźniejszości poznajemy Emilię Lobsdorf, która wraz z przyjacielem dziwnym zbiegiem okoliczności zostaje uwikłana w intrygę sprzed lat. Jednocześnie Emilia czytając zapiski babci poznaje jej prawdziwe życie. Dowiaduje się kim tak naprawdę była Jarzębina w młodości. W powieści poruszam wątek ratowania książek z biblioteki Ossolineum we Lwowie, wspominam o lwowskiej szkole matematyków, jest wątek miłości i przeznaczenia, przeszłość łączy się z teraźniejszością. Nie chcę zdradzać więcej szczegółów, mam nadzieje, że te wystarczą, aby zachęcić do sięgnięcia po „Czerwony pamiętnik”.
 
Zapewniam Was, że to cudowna historia. Nie mogłam się od niej oderwać! ,,Czerwony pamiętnik" to powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Z tego co wiem to historia babci Emilii podobna jest do historii Twojej babci. Czy to prawda?
Tak, tylko, że ja nigdy nie myślałam o tym, żeby napisać książkę. To stało się samo. Moja babcia powtarzała, że kiedyś napisze książkę o swoim życiu. Gdy zmarła, jakoś tak naturalnie zaczęłam pisać. Miałam jej pamiętnik z lat szkolnych, zeszyt, w którym zostawiła notatki na temat swojego życia i pierścionek z jarzębinowym oczkiem. Tak właśnie powstał „Czerwony pamiętnik”, nigdy nie miał zostać wydany, napisałam go dla niej. To ona była inspiracją do powstania postaci Michaliny. Zapisków na temat jej życia było naprawdę niewiele, resztę musiałam wymyślić.
 
Jestem pewna, że babcia byłaby zadowolona z tej książki. Powiedz mi ile w tej powieści jest fikcji a ile prawdy?
Jedna z pań na spotkaniu u Zaczytanej Ewelki zadała mi to pytanie. Na początku wydawało mi się, że wcale nie ma tam tak dużo prawdy. Po zastanowieniu się, zrobiłam podsumowanie.
 
Najpierw główna bohaterka, czyli Michalina Goppold von Lobsdorfi – nosi to samo nazwisko, co moja babcia. Ojciec Michaliny również był kierownikiem kopalni, oboje ukończyli Państwową Szkołę Wiertniczą w Borysławiu. Tylko kilku zamożnych chłopców w ciągu roku ją kończyło.
 
Scena, gdy Michalina podaje bochenki chleba wywożonym na Sybir. Moja babcia tak się właśnie zachowała. Ryzykując życiem, podała ten chleb. To wydarzenie opisała w swoich zapiskach.
 
Jeszcze jeden moment, który moja babcia często wspominała, gdy przyjechała transportem kolejowym do Brzegu świętowano wówczas Noc Świętojańską i puszczano na Odrze wianki. Przyjazd do miasta przez całe życie kojarzył jej się właśnie z tym świętem.
 
Truskawiec i pijalnia wody źródlanej „Naftusia” – moja babcia codziennie piła wodę z tego źródła. Opowiadała, że żadna inna woda tak nie smakuje jak ta. Mam nadzieję, że któregoś dnia wybiorę się do Truskawca i jej spróbuję.
 
Moja wyobraźnia pogalopowała, nie mogłam powstrzymać się, aby nie włączyć babci w grupę lwowskich matematyków. Wysłałam ją również do słynnej „Kawiarni Szkockiej”, położonej w centrum Lwowa, przy Placu Akademickim 9. Posadziłam przy stole, przy którym zasiadały najtęższe matematyczne głowy: Stefan Banach, Hugo Steinhaus, Stanisław Ulam i Stanisław Mazur. Michalina na własne oczy widziała stolik zapisany przez lwowskich matematyków, na którym rozwiązywali matematyczne problemy, dopóki żona jednego z nich nie zakupiła grubego zeszytu – odtąd nazywanego Księgą Szkocką. Jedną z nagród za rozwiązanie matematycznego zadania była żywa gęś. Moja bohaterka przybywa do „Szkockiej” i posługuje się hasłem, które brzmi właśnie – gęś.
 
Najważniejszy wątek powieści – czyli ratowanie książek z biblioteki Ossolineum we Lwowie jest jak najbardziej prawdziwy. Rękopis „Pana Tadeusza” został wywieziony ze Lwowa niemieckim transportem i ślad po nim zaginął. Na szczęście został odnaleziony wraz z innymi słynnymi działami Słowackiego, Fredry, Sienkiewicza, Kasprowicza, Reymonta i Żeromskiego w dzisiejszym Zagrodnie w okolicach Złotoryi.
 
Okazuje się, że tych faktów jest dużo, dużo więcej. Na koniec dodam, że ja również otrzymałam od babci biblioteczkę z książkami. Czy był w niej schowek? Tę informację zostawię dla siebie.
 
No faktycznie sporo tu faktów. Czytając za każdym razem kiedy pojawiała się nazwa miejscowości Truskawiec, zastanawiam się czy jest ona prawdziwa, a może ją stworzyłaś na potrzeby książki. Jak to jest?
Truskawiec w tamtych czasach to był najsłynniejszy kurort przedwojennej Polski. Zjeżdżała tam śmietanka towarzyska, przybywały tam takie osobistości jak: Eugeniusz Bodo - wspominam o nim w mojej książce, prezydent Stanisław Wojciechowski, Wincenty Witos, Józef Piłsudski, Zofia Nałkowska, Jan Kiepura i Bruno Schulz, który urodził się niedaleko w Drohobyczu i tam prawdopodobnie rozgrywa się akcja "Sklepów cynamonowe". W Truskawcu przed wybuchem wojny było ponad 220 hoteli, willi i pensjonatów. Obowiązkiem elity było bywać w Truskawcu.
 
Czyli to prawdziwa miejscowość, i do tego wplotłaś w fabułę prawdziwe postaci, które niegdyś tam bywały. To musiało być dla Ciebie fascynujące. A powiedz mi czy Emilia jest podobna do Ciebie?
Jak już wiesz jestem psychologiem i ze wszystkich swoich psychologicznych umiejętności starałam się, aby nie była. Stworzyłam tę postać od początku do końca, zaprzyjaźniłam się z nią, ale nie mogę powiedzieć, że jest do mnie podobna. Starałam się czerpać z mojego doświadczenia z ludźmi, z wiedzy o człowieku, stworzyłam jej osobowość, temperament i wrażliwość. Jest zupełnie inna niż ja. Ona w określonych sytuacjach reagowała na swój sposób, ja zareagowałabym zupełnie inaczej. Są cechy, które nas łączą, jednak wiele nas różni.
 
No tak podeszłaś do sprawy jak psycholog. Ale to też musiało być ciekawe, stworzyć postać zupełnie nie podobną do siebie. Jest jeszcze za wcześnie, żeby patrzeć na oceny i recenzje, bo tak naprawdę one dopiero będą napływać. Niemniej jednak to co widać na LC jest zadowalające. Spodziewałaś się tego?
Tak jak już powiedziałam wcześniej, ta książka nie miała zostać wydana. Dla mnie jest to po prostu opowieść o mojej babci. Tak naprawdę napisała się sama, nawet nie wiem kiedy. Nie spodziewałam się, że ktokolwiek ją przeczyta. Te cudowne recenzje i opinie, jakie do mnie docierają za każdym razem są zaskoczeniem. Wzruszam się, gdy je czytam, zwłaszcza wtedy, gdy poruszają te treści, które były dla mnie ważne. Słowa czytelników naprawdę dodają skrzydeł i motywują do pisania. Myślisz sobie wow, moja historia kogoś poruszyła, zaskoczyła, wywołała łzy, to jest niesamowite. Napisała do mnie pani na Messengerze: „ Pani Ewelino, przez Panią zaspałam do pracy. Musiałam skończyć pamiętnik.” , najpierw pomyślałam sobie: o matko! Przeze mnie ktoś zaspał do pracy, ale za chwilę jak przystało na prawdziwego czytelnika też chciałabym przeczytać tę książkę. A to była moja książka. To jest niewiarygodne. Dziękuję.
 
To prawda, że książka wywołuje mnóstwo emocji, przeze mnie też przeszło ich całkiem sporo. Z pewnością masz już plany na kolejną książkę. Co to będzie?
Druga książka jest już skończona i czeka w wydawnictwie. Jest to również powieść z historią w tle. Jednak ta była pisana z przekonaniem, że chcę ją wydać. Nic więcej na razie Ci nie zdradzę. Kilka osób już przeczytało drugą książkę i spodobała im się równie mocno jak „Czerwony pamiętnik”, a może nawet bardziej. Co mnie bardzo cieszy. Obecnie pracuję nad trzecią i staram się, aby była lepsza od pierwszej i drugiej.
 
Ale jesteś tajemnicza! Skoro pierwsi czytelnicy twierdzą że jest lepsza niż ,,Pamiętnik" to musimy im zaufać. A zdradzisz kto pierwszy czyta Twoje książki?
Pierwszy jest mąż zawsze zagląda przez ramię, co tam dzisiaj napisałam i : " dlaczego tylko tyle, ? " " jak mogłam skończyć w tym momencie?" - jemu wszystko się podoba , tylko zawsze jest za mało. Mama jest moim największym krytykiem, u niej wszystko jest nie tak. Wiedzieliście, że istnieje kilkadziesiąt synonimów słowa "mały" i okazuje się, że żaden z nich nie pasuje Moja koleżanka Asia, mega techniczna i drobiazgowa osoba, ona domaga się kwiecistości języka i poetyckich opisów. Często słyszę: No wiesz, nie jest źle, ale za mało tam Ciebie, dodaj trochę kolorów, światła i zapachu. I proszę, jak tu pisać z takimi czytelnikami
 
No to faktycznie musisz się nieźle nagimnastykować, żeby ich wszystkich zadowolić haha Wróćmy do tajemniczej książki, o której nic nie chcesz powiedzieć. Zdradź nam chociaż kiedy będzie wydana?
Myślę, że czytelnik najpierw musi poznać mnie i „Czerwony pamiętnik”, a wówczas wydawca podejmie decyzję. Mam nadzieję, że po tak ciepłym przyjęciu pamiętnika nie będzie długo zwlekał.
 
W takim razie z niecierpliwością czekamy na wieści o wydaniu kolejnej Twojej książki. Mam cichą nadzieję, że będę mogła ją chociaż zrecenzować. Dziękuję Ci jeszcze raz za rozmowę. Życzę Ci, żeby spełniły się Twoje marzenia w sferze prywatnej jak i zawodowej. No i oczywiście duuuużo zdrówka.
Madziu ja również bardzo dziękuję za rozmowę i zaproszenie. Tobie życzę wszystkiego najlepszego. Śledzę Twoje poczynania w social mediach i jestem zachwycona tym, co robisz. Bardzo dziękuję za opiekę nad „Czerwonym pamiętnikiem”.
 
A Was moi mili Czytelnicy zachęcam do poznania ,,Czerwonego pamiętnika". To debiut Eweliny, który premierę miał nie tak dawno bo 28 lutego. To piękna historia, która miałam przyjemność patronować. Musicie ją poznać , koniecznie. Do zobaczenia przy następnym wywiadzie.
× 2
Komentarze

Archiwum

2024

2023