Przyciągnąłem ją i ułożyłem nas na boku. Zamruczała słodko, wyczerpana. Odgarnąłem jej włosy z ramion i twarzy. Kochałem chwile takie jak ta, kiedy totalnie odcinaliśmy się od rzeczywistości, a ja widziałem tylko ją. Ciepło tego wspaniałego ciała dawało mi cholerne ukojenie. Wtuliłem nos w jej szyję.
- Jesteś moim dopełnieniem, nie wyobrażam sobie obok nikogo innego.
- Pan i władca nagle taki rozmowny? Miły?
Uwielbiałem jej zaczepki, sprawiały, że krew szybciej krążyła mi w żyłach. Umarłbym, gdyby była nudna jak Maria.
- Czasem mnie ponosi, wiem - powiedziałem po chwili ciszy, gdy Adriana leżała tuż obok, nadal ciasno wtulona.
- Zdecydowanie. Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać?
- Nie jestem do tego przyzwyczajony. - Znów poczułem dziwne napięcie w ramionach.
- Poważnie? Przed twoim zniknięciem wydawało mi się, że mimo tej twojej twardej skorupy coś udało nam się wypracować.
- Udało, wiele rzeczy udało ci się przez ten krótki czas. Dotarła do mego wnętrza, nawet nie wiedziałem, że można w tak krótkim czasie zawładnąć czyimś sercem, duszą. - Ale ten świat nie jest dla ciebie...