Ze schodów zszedł właśnie jeden z jego ludzi. Z piwnicy wrócił drugi. Obaj pokiwali przecząco głowami na znak, że nic nie znaleźli.
Jak dobrze, że byłam sama w domu. Kate poszła na jedne ze swoich zajęć. Matka pojechała na zakupy. Nie miałam pojęcia, gdzie się po dział ojciec z Jordanem. Ale w domu powinien być Luck. Co się z nim stało? Na samą myśl, że mogliby coś mu zrobić, narastały we mnie złość i strach. Korzystając z okazji, że tygrys mnie puścił, rzuciłam się do wyjścia z domu, licząc na to, że zobaczę, co się dzieje z Luckiem. Nie zdążyłam nawet dotrzeć do korytarza, kiedy jeden z jego ludzi złapał mnie wpół i zatrzymał.
- Puść, to boli - krzyknęłam
- Przestań się szarpać, to przestanie boleć - odpowiedział ich szef, nawet na mnie nie spoglądając (...)
- Czego chcecie? Co tu robicie? Czego chcesz od mojego ojca? - pytałam.
- Stefan, zwiąż ją - wydał polecenie, a jego sługus natychmiast zaczął je wypełniać. Zaczęłam wić się i krzyczeć. Tygrys podszedł do mnie i zabrał Stefanowi sznurek. Siedziałam na kanapie jak szmaciana lalka ze związanymi rękami, wierzgając nogami i licząc na to, że może ci olbrzymi przegrają jakimś cudem tę nierówną walkę.
- Zamknij się albo będę musiał ci zakleić buzię, rozumiesz? - Spojrzał na mnie, a w jego oczach był taki chłód, że nie byłam w stanie powiedzieć zupełnie nic. Oczy mi się zaszkliły i spuściłam wzrok.
- Siedź i czekaj grzecznie, aż przyjedzie ojciec. Nogi. - Wyciągnął rękę ze sznurkiem, aby je związać. - Nie mam zamiaru za tobą latać po całym domu. Uspokój się, a nic ci się nie stanie - stwierdził, jak gdyby to, co teraz robił, było najnormalniejszą rzeczą na świecie.
- Skoro już tu siedzę związana, to chyba możesz mi powiedzieć, o co chodzi? Co chcesz zrobić mojemu ojcu? - zapytałam bardziej z rezygnacją niż wyrzutem.
Podszedł do mnie i usiadł na kanapie. Wziął moją twarz w dłonie i zmusił, żebym na niego spojrzała.
- Może zapytasz jego, co on zrobił mnie? zapytał opanowanym głosem.
- A co ty zrobisz nam? - wyrwało mi się, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że mógłby mnie udusić jedną ręką.
- Się okaże - odpowiedział tylko i puścił moją brodę. - Jeśli będziesz tak dużo gadała, to na początek utnę ci język - zaproponował z lekkim uśmiechem i rozparł się wygodnie na kanapie. Zaczął grzebać w telefonie, jakbym w ogóle nie istniała, a to, co przed chwilą powiedział, nie miało miejsca. Z każdą minutą balam się coraz bardziej. Podejrzewałam, że nie wyjdę z tego cało. Ten nieobliczalny typ po wszystkim i tak pewnie wpakuje mi kulkę w łeb. Siedzieliśmy tak dobre pół godziny. Ja związana na kanapie, on rozwalony tuż obok mnie i grzebiący w telefonie. Przez cały ten czas zupełnie nie zwracał na mnie uwagi. Jakby wiązanie kobiet było dla niego czymś zupełnie naturalnym. Bardzo martwiłam się o Lucka. Facet miał mnie chronić, więc teoretycznie ci bandyci nie powinni mieć szans wejść do nas na posesję. A jednak weszli. Weszli bez większych problemów, a Luck zniknął. Wyobrażałam sobie, że leży gdzieś i się wykrwawia.