– Leszek! – zawołała. – Leszek, wstawaj, już siódma!
– Uhm – mruknął w poduszkę i otworzył oczy (...)
– Słuchaj – zaczęła – kim była ta kobieta, która wczoraj stała obok ciebie?
Na moment znieruchomiał, po czym zerknął na nią przelotnie. Wiedziała, że zaskoczyła go tym pytaniem, a to na razie dawało jej przewagę.
– Jaka kobieta? – grał na zwłokę. Chciał zyskać trochę czasu na zebranie myśli.
– Nie udawaj, dobrze wiesz, o kim mówię. Kto to był? – atakowała, utrudniając mu kombinowanie.
Zapadło milczenie. Leszek podrapał się po lekko zarośniętej brodzie, a potem niepewnie przeczesał palcami włosy. W pierwszej chwili chciał dalej udawać, że nie rozumie, o co chodzi, ale doszedł do wniosku, że to nie ma sensu. Najwyraźniej Jagoda widziała wczoraj, co trzeba, i szybko domyśliła się reszty. W końcu zdecydował się odpowiedzieć.
– To była Beata, koleżanka z pracy – wymruczał zaspanym jeszcze głosem (...)
– Czy u was w pracy wszyscy przytulacie się do siebie i całujecie w usta? – zapytała z nieukrywanym sarkazmem.
– Jasne, że nie. Nie bądź złośliwa.
– Czy w takiej sytuacji można nie być złośliwym? Od kiedy mnie zdradzasz? – Czuła, że zaczynają jej puszczać nerwy. – Jak długo jeszcze zamierzałeś mnie oszukiwać?!
– Uspokój się. Nie chciałem cię skrzywdzić.
– Ale zrobiłeś to! Jak długo to trwa?
– Przecież to nieistotne – rzucił oschle.
– Dla mnie istotne – syknęła z wściekłością.
– Po co ci to? – próbował uniknąć odpowiedzi. – Co za różnica, jak długo?