W ostatnim czasie poznałam całe mnóstwo ciekawych autorów. Jedną z nich jest Maja Drozd. W zasadzie na jej książkę trafiłam przez czysty przypadek, ale uwielbiam takie zrządzenia losu. Książkę Mai ,,Pomiędzy kłamstwami" przeczytałam jednym tchem. To cudowna historia o miłości w czasach wojny. Zaznaczam, że to nie jest książka wojenna. Wojna jest tutaj jedynie tłem. Okazało się też, że Maja i ja pochodzimy i mieszkamy w jednym mieście. Tym bardziej chciałam poznać ją. Zaproponowałam krótki wywiad, na który Maja zgodziła się z ochotą. Zapraszam Was na krótką rozmowę.
Cześć Maja. Dziękuję Ci, że zgodziłaś się odpowiedzieć na kilka moich pytań. Tym razem spotykamy się wirtualnie, ale może kiedyś uda się nam spotkać twarzą w twarz. Byłam zaskoczona kiedy dowiedziałam się, że mieszkamy w tym samym mieście. I do tego mamy wspólnych znajomych, ale ten świat mały.
Cześć Magda. Cieszę się, że w taki dość niespodziewany sposób los zetknął nas ze sobą. Wiadomo, życie pisze najlepsze scenariusze. Myślę, że na pewno spotkamy się osobiście. A póki co, tak jak napisałaś, spotykamy się wirtualnie.
Napisałaś tak świetną książkę, że na pewno jest wiele osób, które chciałyby się czegoś o Tobie dowiedzieć. Może na początek opowiedz mi o sobie. Kim w ogóle jest Maja Drozd? Czym się zajmujesz na co dzień, jakie są Twoje zainteresowania?
Podobnie jak Ty, mieszkam i pochodzę z Mielca. Z wykształcenia jestem prawnikiem, ale pracuję jako doradca podatkowy i księgowa. Mam męża, dwoje dzieci i „bzika” na punkcie szermierki (kibicuję) i jazdy konnej (kiedyś jeździłam). W wolnych chwilach spaceruję. Przeważnie można mnie spotkać ze słuchawkami w uszach na wałach wzdłuż Wisłoki albo w naszych mieleckich lasach.
Nie lubię biegać, ale latem lubię robić sobie długie spacery, także w okolice wałów przy Wisłoce. Może kiedyś wpadniemy tam na siebie. Wiem, że Maja Drozd to Twój pseudonim artystyczny. Dlaczego nie wydałaś książki pod swoim nazwiskiem? Oczywiście odpowiedz jeśli nie jest to tajemnica.
Tak. Maja Drozd to mój pseudonim. Skonstruowany w taki sposób, żeby inicjały i co nieco z mojego prawdziwego imienia i nazwiska pozostało. Wydawanie pod pseudonimem, daje mi możliwość wyraźnego rozgraniczenia i oddzielenia mojej pracy zawodowej, tego czym się zajmuje na co dzień, od tego wszystkiego co związane jest z moim funkcjonowaniem jako pisarki. Którą zresztą dopiero od niedawna zaczynam się tak naprawdę czuć.
Skąd wziął się pomysł, żeby zacząć pisać? I to jeszcze historię wojenną?
Pisanie nie było moim pomysłem, który, ot tak, wpadł mi do głowy. Ot tak, do głowy wpadł mi pomysł, żeby w końcu wydać coś co napisałam, natomiast pisałam zawsze. W liceum pisałam teksty na konkursy literackie, dużo później napisałam bajkę dla koleżanki, a całą resztę gromadziłam na dnie „szuflady”. Stąd też mój nick @pisarka_do_szuflady.
A dlaczego akurat historia wojenna? Lubię czytać opowieści o tych czasach, więc po prostu napisałam taką książkę, jaka ja sama chciałabym przeczytać. Tym bardziej cieszę się, że podoba się ona też innym.
Nie było Ci trudno pisać o tych trudnych i bolesnych dla Polaków czasach?
Nie. Dlatego, że jak sama mogłaś zauważyć, wojna i jej okrucieństwa, w mojej książce są tylko tłem. Najważniejsza jest sama historia i emocje, jakie mam nadzieję, wywołuje ona u czytelników.
Tak to prawda, uczucia naszych bohaterów są niezaprzeczalnie o na pierwszym planie. A kiedy powstawały postacie Marty i Willego, miałaś jakieś pierwowzory dla nich?
Pomysł na powieść, a co za tym idzie postacie głównych bohaterów, Marty i Willego, powstały mniej więcej rok przed premierą książki tj. 05.10.2022r. Sama historia pisała się szybko. Najwyraźniej bardzo chciała, żeby ją napisać. Dużo dłużej trwały kwestie związane z jej wydaniem. Wszystko jednak udało się zamknąć w rok.
A czy postacie te miały swoje pierwowzory?
Nie. Nie miały. Są od początku do końca wytworem mojej wyobraźni.
Planujesz może kontynuację losów Marty i Willego? Na końcu się odnaleźli. Fajnie by było poczytać jak ich miłość kwitnie poza wszelkimi kłamstwami.
Nie, historia Marty i Willego nie będzie miała kontynuacji. Jest to zaplanowana od początku do końca opowieść. Osobiście nie jestem zwolennikiem kontynuacji książek. Lubię i akceptuję tylko takie, które od samego początku zaplanowane były jako takie, a nie powstały w wyniku np. powodzenia rynkowego. A „Pomiędzy kłamstwami”, od początku była jednym tomem, jedną częścią. I nie będzie kolejnych.
Wspominałaś na swoim profilu, że Twoja druga książka jest już napisana. Możesz nam coś o niej zdradzić? O czym będzie?
Tak. Moja druga książka jest już napisana. Właściwie była napisana już dawno, bo to jest jedna z tych opowieści, która bardzo długo przeleżała na samym dnie mojej pisarskiej „szuflady”. Musiałam ją tylko nieco odkurzyć, przewietrzyć i spiąć w całość. Teraz jest już gotowa by ruszyć w świat.
Jaka jest? Hm… Jest inna. Dzieje się w czasach współczesnych. A z poprzednią łączy ją na pewno mój styl pisania oraz emocje i uczucia, które są nieodłącznymi elementami moich opowieści. A w tej nowej książce, tych uczuć i emocji, będzie naprawdę sporo.
Na zakończenie może opowiesz nam o swoich planach na przyszłość?
Najbliższa plany, nazwijmy je „około pisarskie”, to wydanie drugiej mojej książki. Aktualnie z Asią Rychter, z którą pracowałam też przy „Pomiędzy kłamstwami”, pracujemy nad redakcją książki. Na kolejne tygodnie zaplanowana jest korekta i skład. W zależności od postępu prac i sytuacji na rynku drukarskim, ustalimy termin premiery. Kiedy to nastąpi? Nie chciałabym składać żadnych deklaracji, ale trzymam kciuki, żeby książka jak najszybciej trafiła w ręce czytelników. A potem? Czas pokaże…
Dziękuję Ci za poświęcony czas. Życzę Ci samych sukcesów na rynku literackim i w życiu osobistym. Mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś na żywo.
Ja również dziękuję. I tez mam nadzieję, że spotkamy się „na żywo”. I ogromnie się cieszę, że „Pomiędzy kłamstwami” trafiło w Twoje ręce, bo mogłyśmy się poznać. Na razie „wirtualnie", ale mam nadzieję, że wkrótce też osobiście.